W Warszawie rozpoczął się kolejny wielki protest zorganizowany przez Ogólnopolski Strajk Kobiet pod hasłem „Marsz na Warszawę”. Demonstranci spotkali się po godz. 17 i wyruszyli z Placu Zamkowego, KPRM oraz Placu Zawiszy kierując się w stronę centrum miasta.
Tłumy przeszły w stronę Ronda Dmowskiego, a przed Kancelarią Premiera w Al. Ujazdowskich maszerowały w miejscu. Zgromadzeni wymachiwali transparentami opatrzonymi hasłami: „Dość”, „No women no kraj”, „Chcemy żyć w pełni praw”, lub „Nigdy nie będziesz szła sama”.
Zebrani to głównie młodzi ludzie wspierający symbole Warszawskiego Strajku Kobiet.
Ze Starówki zniknęli spacerowicze w obawie o swoje bezpieczeństwo. Przed katedrą i kościołem jezuitów zebrali się młodzi mężczyźni trzymający różańce. Niektórzy ze zgromadzonych mężczyzn założyli czarne stroje i maski.
W pewnej chwili doszło do konfliktowej sytuacji, ponieważ grupa zamaskowanych osób nadbiegła ze strony Starówki i rzuciła race prosto w tłum. Wtedy musiała interweniować policja.
Zobacz również: Nowe obostrzenia. Rząd podjął decyzję w sprawie cmentarzy
Tuż po godz. 17.10 demonstranci ruszyli w stronę centrum miasta. Przed gmachem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów również zgromadziły się setki protestujących, a wśród nich posłowie opozycji.
— Mamy dość. Wojsko nas nie powstrzyma, oni też mają córki, siostry i żony. Chłopaki, kogo zostawiliście w domach? — krzyczeli zgromadzeni.
— Monitorujemy sytuację na mieście, będziemy pilnować tych miejsc, w których do tej pory dochodziło do łamania prawa, niszczenia mienia, malowania napisów na fasadach kościołów. Spodziewamy się największego protestu od momentu ogłoszenia wyroku Trybunału Konstytucyjnego i na to się przygotowujemy — powiedział rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak.
źródło: niezalezna.pl, youtube.com