Maciej Maleńczuk ocenił politykę uprawianą przez Prawo i Sprawiedliwość. Jak łatwo się domyśleć, nie wypowiedział się w tej kwestii optymistycznie.
— Prywatnie w moim życiu wszystko jest już ustabilizowane — wyjaśnił Maleńczuk w rozmowie z Dorotą Wysocką-Schnepf. Dodał jednak, że jest człowiekiem „będącym na pewnym poziomie” i powinien mieć świadomość tego, co się dzieje wokół niego. Muzyk ocenił, że jemu bezpośrednio PiS nic nie dał i nic nie zabrał, nie oznacza to jednak, że w Polsce żyje się teraz dobrze.
— Patrząc szerzej, to nienawidzę PiS-u. Nienawidzę wszystkiego, co oni robią, bo to jest dwulicowość. Gdyby to było szczere, to byłbym w stanie to przyjąć — powiedział Maleńczuk.
Zwrócił również uwagę na sposób wypowiadania różnych opinii przez polityków. Jego zdaniem ci, którzy szerzą prawdę „mówią niskim, zrównoważonym głosem”, natomiast ci, którzy racji nie mają, „wpadają w taki charakterystyczny dyszkancik, czy kontratenorek„. Artysta właśnie w ten sposób postrzega polityków PiS-u.
Maleńczuk wypowiedział się również na głośny temat reparacji. Stwierdził, że poruszanie tego tematu ponad 70 lat po wojnie jest bezcelowe, a politycy PiS-u wywalczą co najwyżej „jakiś ochłap”. Zapytany o protesty w obronie sądów odpowiedział, że włączył się w nie osobiście zbyt późno i zwlekał z decyzją, ponieważ nie chciał być brany za „kodziarza„.
— Włączyłem się dopiero jak na ulicę wyszli młodzi — powiedział muzyk.
źródło: wiadomosci.dziennik.pl