Pandemia koronawirusa utrudniła życie wielu artystom, aktorom i celebrytom. Z powodu nałożonych przez rząd obostrzeń zamknięto teatry i kina. W efekcie część aktorów została bez środków do życia. Jacek Poniedziałek nie ukrywa, że ma ogromny problem. Coraz częściej myśli o przebranżowieniu się, by uratować nadszarpniętą sytuację finansową.
— Mój znajomy proponuje mi, żebym z nim sprzedawał lody. Mógłbym też malować mieszkania, jak za czasów krakowskiej PWST, ale chyba zmieniły się technologie, więc nie wiem, czy bym się odnalazł w tej niszy — zdradził Jacek Poniedziałek w rozmowie z Onetem.
Aktor przyznał, że co prawda dostał pomoc od państwa, na nic się jednak ona zdała. Okazuje się, że potrzeby artysty są o wiele większe.
— Dostałem pięć tysięcy złotych z Urzędu Pracy, bo prowadzę jednoosobową działalność. Wszystko, co robię poza rodzimym teatrem, odbywa się w ramach tej działalności.
Zobacz również: Aktorka z „Na Wspólnej” żali się na swoją dramatyczną sytuację finansową: „Nie mam za co żyć”
— Otrzymałem pomoc pod warunkiem, że nie zamknę działalności przez najbliższe trzy miesiące. Firma nie ma żadnych kosztów teraz, więc nie zamknę. Ale jak mam przetrwać z tymi pięcioma tysiącami do listopada? — żalił się bohater „M jak miłość”.
źródło: gwiazdy.wp.pl