Kandydat Lewicy na prezydenta Robert Biedroń wyszedł publicznie z nową propozycją. Polityk postanowił zatroszczyć się o utworzenie instytucji mającej sprawować kontrolę nad przebiegiem wyborów prezydenckich. Pomimo usilnych starań ponownie spotkała go wpadka medialna.
Cel byłby szczytny, gdyby nie fakt, że taka instytucja już istnieje. Robert Biedroń najwyraźniej nie zdając sobie z tego sprawy, przedstawił we wtorek swój ambitny pomysł.
— Chciałbym zaproponować formułę Ruchu Kontroli Wyborów. Ruch Kontroli Wyborów to instytucja, którą musimy powołać, społeczna, złożona z przedstawicieli wszystkich prodemokratycznych i konstytucyjnych partii politycznych, żebyśmy zrobili sieć monitorowania procesu wyborczego. Usiądźmy razem do stołu — powiedział kandydat Lewicy na prezydenta.
Ponadto dodał, że założeniem takiej instytucji byłoby przede wszystkim patrzenie władzy na ręce i dopilnowanie najważniejszych spraw.
— Nasi przedstawiciele wszystkich partii prodemokratycznych, naszych komitetów, organizacji pozarządowych i przed wyborami stwórzmy taki organizm, który w dniu wyborów będzie patrzył władzy na ręce — podkreślił Biedroń.
źródło: tvp.info