Dr hab. Paweł Skrzydlewski mówił, że aby rozwijać cnoty „trzeba mieć zdrową rodzinę, opartą na monogamicznym nierozerwalnym związku mężczyzny i kobiety”, a najważniejsze w tym procesie ma być „właściwe wychowanie kobiet”, czyli „ugruntowanie dziewcząt do cnót niewieścich”. Wiele znanych medialnie kobiet m.in. Kinga Rusin, czy Martyna Wojciechowska nie kryło swojego oburzenia w związku ze słowami, które padły.
Martyna Wojciechowska podróżniczka i autorka książek stwierdziła, że cierpliwość kobiet dawno się skończyła i nie będą one więcej „grzeczne i cierpliwe”.
— Teraz potrzebujemy niezależności w myśleniu, równego traktowania i możliwości głośnego wypowiadania swojego zdania — napisała gwiazda na Instagramie.
— A co do stania na straży wartości rodzinnych i odpowiedzialności to i bez dodatkowego dyscyplinowania kobiety ogarniają zwykle bardziej, co najlepiej wiem z własnego doświadczenia. Takimi słowami kompromitujemy Polskę na arenie międzynarodowej! Ale znacznie gorsze i bardziej niebezpieczne jest to, w jakim kierunku zmierzamy i w jakiej rzeczywistości przyjdzie dorastać, uczyć się i żyć mojej nastoletniej córce Marysi i wszystkim naszym Dzieciom — dodała zbulwersowana.
Do całej sprawy budzącej tyle emocji odniósł się szef MEiN Przemysław Czarnek, mówiąc:
— Przede wszystkim chcę powiedzieć, że to jest, tak śmieszne, że aż trudno zrozumieć, dlaczego w ogóle doszło do jakiegokolwiek nieporozumienia na tym tle. Dzisiaj większość społeczeństwa dokładnie rozumie to, co mówi na przykład pani Lempart na strajkach kobiet, wulgaryzmy, które są tam przekazywane, a nie rozumie słowa cnota — podkreślił.
— Cnota to jest przeciwieństwo wady. Są wady i są cnoty. Tylko nikt dzisiaj już o cnotach nie mówi. Więc pan profesor Skrzydlewski, jako wybitny filozof i to filozof klasyczny, mówił o cnotach, czyli o zaletach, o pewnym usprawnieniu do dobrego działania, a jakaś część społeczeństwa zrozumiała to zupełnie inaczej, nawet nie chcę mówić, w jaki sposób to zrozumiała, w sposób nieprawdopodobnie prymitywny — podsumował minister edukacji broniąc profesora Skrzydlewskiego.
źródło: dorzeczy.pl