Tomasz Kot bez wątpienia należy do najpopularniejszych polskich aktorów. Gwiazdor został dostrzeżony nawet za granicą, chociażby za sprawą filmu „Zimna wojna”, gdzie mógł wykazać się swoim talentem. Nie zawsze jednak wiedział, że zostanie aktorem.
Tomasz Kot podzielił się z mediami wyznaniem, że w przeszłości marzył o zostaniu księdzem. Porzucił jednak swoje plany. Wyjawił, że wytrwanie w seminarium było ciężkim zadaniem, ponieważ rygor i dyscyplina dawały mu się we znaki. Dodał, że dopiero wtedy odczuł na własnej skórze, czym jest wysiłek.
Tomasz Kot odszedł z seminarium
– Aktor przyznał, że w trakcie pobytu w seminarium dowiedział się, czym jest rygor. Od samego rana dzień przyszłych księży był wypełniony po brzegi: pobudka, gimnastyka, msza i szkoła. Duchowni do wszystkiego przykładali ogromną wagę i utrzymywali ogromną dyscyplinę – napisano w serwisie Kobieta Wirtualna Polska.
– Do domu mogłem pójść raz w tygodniu. Można było zostać wyrzuconym za absolutne drobiazgi. I wyrzucano masowo. Pamiętam, że po czterech miesiącach odchodziłem jako szesnasty, ale drugi z własnej woli – wyjawił Kot.
Aktor nie ukrywał również, że nie wszystko pasuje mu, jeśli chodzi o instytucję Kościoła. Nie zamierza jednak decydować się na apostazję tak, jak wiele innych gwiazd.
– Jeśli przyjąć, że cała Polska jedzie w pociągu, to wydaje się, że polski kler wysiadł z tego pociągu ze dwie dekady temu i nie zauważył, że on już dawno odjechał – podsumował.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Greta Thunberg zatrzymana przez niemiecką policję. Została wyniesiona [WIDEO]
źródło: Radio ZET / se.pl