Białoruski dyktator Aleksandr Łukaszenka stracił cierpliwość w czasie wizyty w fabryce motocykli Mińsk. Polityk nie wytrzymał, kiedy usłyszał od dyrektora, że maszyna nie ma w sobie nic białoruskiego, a wszystkie jej części pochodzą z Chin.
Spotkanie miało miejsce w poniedziałek 15 sierpnia w fabryce MotoVeloZavod. To właśnie tam produkowane są od wielu lat jednoślady Mińsk. Dyrekcja pokazała dyktatorowi nowy model, jednak nie wszystko przebiegło w idealnej atmosferze.
Łukaszenka nie wytrzymał
Aleksandr Łukaszenka na początku wychwalał pojazd i słuchał, co ma do powiedzenia dyrekcja. Później jednak wraz z dodatkowymi pytaniami rozpoczęły się schody.
– Co tu jest własnego. Reflektory, tarcze, silnik – dopytywał Łukaszenka.
Pracownik firmy przyznał, że Białoruś odpowiada tylko za projektowanie oraz montaż. Dodał, że części, które widać pochodzą bez wyjątku z Chin.
Białoruski polityk nie wytrzymał i dał upust złości.
– Alaksandr Łukaszenka był ogólnie niezadowolony z tego, co zobaczył, wskazując na powolną realizację planów – przekazano.
źródło: YouTube, o2.pl