PiS ma powód do zadowolenia. Ostatnie trzy październikowe pomiary dają Prawu i Sprawiedliwości 48,5% poparcia. Jest to jednak za mało do większości konstytucyjnej. Kalkulatory przeliczania poparcia na mandaty poselskie wskazują jasno: PiS musi mieć jeszcze więcej.
Żeby zmienić konstytucję, PiS musi mieć przynajmniej 307 mandatów w Sejmie, bo od tego progu właśnie można modyfikować ustawę zasadniczą. Na to póki co się nie zanosi, przynajmniej jeżeli wierzyć prognozom wyborczym psefologa Marcina Palade. A te dają partii Jarosława Kaczyńskiego naprawdę wysokie noty, rzędu 48%, czasami 50%. Żeby jednak upragnione przez wyborców PiS zmiany w konstytucji stały się rzeczywistością, musiałaby nastąpić demobilizacja elektoratu opozycji i wielka mobilizacja elektoratu małomiasteczkowego i wiejskiego, gdzie obóz rządzący może liczyć na nierzadko 70-80%. Dopiero wówczas Prawo i Sprawiedliwość przekroczyłoby próg 55-56% i 307 posłów tego ugrupowania w Sejmie stałoby się formalnością.
Na dużo mniejsze poparcie od PiS może liczyć Koalicja Obywatelska, która w średniej trzech sondaży plasuje się z 27%. Dalej jest Sojusz Lewicy Demokratycznej z 13,5%, Polskie Stronnictwo Ludowe z 6,5% i Konfederacja z wynikiem 4%.
Sejmowa średnia sondażowa po trzech pomiarach października:@pisorgpl 48,5%@KObywatelska 27,0%@__Lewica 13,5%@nowePSL 6,5%@KONFEDERACJA_ 4,0% pic.twitter.com/Ml90WEdTdG
— Marcin Palade (@MarcinPalade) 6 października 2019
źródło: twitter