Paulina Kosiniak-Kamysz dała się poznać od „bojowej” strony podczas marcowej konwencji wyborczej swojego męża. Zaatakowała wtedy pierwszą damę Agatę Kornhauser-Dudę i nazwała męża „Tygrysem”. Okazuje się, Władysław Kosiniak-Kamysz pomimo niskich wyników sondażowych nie stracił sił ani optymizmu.
— Tygrys jest nadal rozgrzany do walki i nie zamierza się poddać — oświadczyła Paulina Kosiniak-Kamysz.
Żona kandydata PSL na prezydenta była gościem w „Kropce nad i” w TVN24 i komentowała ostatnie sondaże poparcia wszystkich kandydatów. Odniosła się również do faktu, że jej mąż Władysław Kosiniak-Kamysz „jest na szarym końcu”. Według kobiety wpływ na ten drastyczny spadek poparcia miał koronawirus.
Zobacz również: Kosiniak-Kamysz pytany o sondaże już widzi się w drugiej turze: „Spokojnie”
— Wszyscy, którzy są poddawani tym badaniom (sondażowym), są niepewni, w jakich warunkach przyjdzie nam głosować, kiedy przede wszystkim dojdzie w końcu do wyborów prezydenckich. Każdy przeprowadzony sondaż jest naprawdę mało wiarygodny, błędny — powiedziała Kosiniak-Kamysz.
Odniosła się także do czwartkowego badania Kantar, w którym uwzględniona była bardzo wysoka 78-procentowa frekwencja wyborcza. Dodała, że tak naprawdę nie warto przejmować się sondażami, tylko konsekwentnie robić swoje.
— Zresztą od poniedziałku do piątku mamy do czynienia z ogromną rozbieżnością punktową i to nie dotyczy tylko i wyłącznie mojego męża, ale wszystkich kandydatów. W przypadku mojego męża procenty poparcia oscylują od pięciu do kilkunastu procent, więc trzeba brać z nas przykład — nie przejmować się sondażami, tylko robić swoje — mówiła żona lidera PSL.
Ponadto nawiązała do marcowej konwencji wyborczej PSL, podczas której zawołała do swojego męża „Chodź tygrysie, scena jest twoja”.
— Będziemy walczyć — tak, jak walczymy od samego początku — do samego końca — podsumowała Paulina Kosiniak-Kamysz.
źródło: telewizjarepublika.pl