Niemiecka prasa ma za złe rządowi Angeli Merkel ociąganie się w temacie szczepień. Ich zdaniem gdyby nie skąpstwo i nieudolność polityków, obecna sytuacja wyglądałaby o wiele lepiej.
Wahano się i zwlekano z powodu pieniędzy. Nie chciano zbyt wcześnie postawić na niewłaściwego konia i wydać zbyt wiele – tymi słowami dziennikarz Sascha Lobo na łamach „Spiegela” tłumaczy złą politykę władz.
— Czy można skąpić w gorszym momencie? Kiedy latem 2020 roku było już jasne, jak pod każdym względem niesamowicie kosztowny jest lockdown — pyta się dziennikarz.
Czytaj także: Przełomowe odkrycie. Szczepionka na COVID-19 będzie zbędna? Potencjalny lek kilkaset razy silniejszy
— Kiedy spojrzeć na szczegóły wczesnego procesu zamawiania, połączenie strachu przed inwestycją i manii oszczędzania staje się bardzo jasne. USA zamówiły szczepionkę w lipcu, UE w listopadzie po długich negocjacjach — pisze autor tekstu, zaznaczając, że inne kraje szybciej przewidziały nadejście drugiej fali.
Zdaniem dziennika niemiecka klęska jest aktualnie zamilczana przez rząd. Kryzys jest jednak poważny i zdaniem Lobo winę ponoszą politycy.
Czytaj także: Szybko poszło! Owsiak naraził się Strajkowi Kobiet: Wypier*****!
— Według Instytutu im. Roberta Kocha w połowie stycznia szczepiono (w Niemczech) dziennie do 100 336 osób. Pod koniec stycznia liczba ta wynosi od 30 tys. do 38 tys. Bo nie ma już szczepionek. Ponieważ zostały zamówione zbyt późno. Bo nie chciano wydać za dużo pieniędzy. Ponieważ w przeciwnym razie, można by było zostać uznanym za rozrzutnego — rozlicza rząd dziennikarz.
Źródło: Tysol