— Przeprowadziliśmy wybory. I dopóki mnie nie zabijecie, innych wyborów nie będzie — oświadczył prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka.
W dobie ogólnokrajowych protestów na Białorusi, prezydent Łukaszenka wizytował Miński Zakład Ciągników Kołowych MZKT. Zakład przeprowadził strajk, co zmusiło przywódcę do natychmiastowej interwencji. Lider Białorusi przybył na miejsce około godziny 10. prezydenckim śmigłowcem.
— Ci, którzy nie chcą pracować niech nie pracują, jeśli nie chcą — nie będziemy ich zmuszać. 150-200 pracowników nie robi różnicy. Trzeba zrozumieć, że „zły” prezydent zachował zbędnych pracowników, żeby ludzie nie zostali wyrzuceni na ulicę. Trzeba o tym pamiętać — oznajmił białoruski prezydent.
— Jesteście podmiotami działalności gospodarczej, ekonomii. Tam, gdzie się rzuciliście, panują inne prawa. Żeby później nie było płaczu — mówił prezydent.
Na jego słowa zareagowali strajkujący robotnicy. Przemówienie prezydenta przerywane było okrzykami domagającymi się ustąpienia Łukaszenki z urzędu.
— Przeprowadziliśmy wybory. I dopóki mnie nie zabijecie, innych wyborów nie będzie — zapowiedział Aleksandr Łukaszenka. Zaznaczył następnie, że dopóki jest głową państwa, nie ugnie się naciskom ulicy.
Przywódca poinformował, że na najwyższych szczeblach białoruskiej władzy trwają pracę na zmianami konstytucyjnymi mającymi doprowadzić do nowego podziału pełnomocnictw. Prezydent zadeklarował, że jest gotów podzielić się kompetencjami prezydenta.
źródło: Do Rzeczy