Małgorzata Kidawa-Błońska podczas spotkania w Polsat News wypowiedziała się na temat debaty prezydenckiej. Pomimo że kampania prezydencka jeszcze się oficjalnie nie rozpoczęła, to już możemy się domyślać, jaki będzie miała przebieg.
Kandydatka KO na prezydenta oświadczyła, że sama weźmie w niej udział, jednak dopiero przed II turą wyborów prezydenckich. Skąd taka decyzja? Okazuje się, że zdaniem wicemarszałek Sejmu, nic tak nie podgrzewa temperatury, jak spotkanie jeden na jednego.
— Stanę w debacie z prezydentem Andrzejem Dudą w II turze. Debata ma sens, wtedy kiedy kandydaci stają jeden na jednego. Debaty w kilka osób nie mają takiej temperatury — powiedziała Kidawa-Błońska.
Wspomniana sytuacja przypomina tę z 2015 roku, kiedy Bronisław Komorowski nie stawił się do udziału w debacie prezydenckiej przed I turą. Paweł Kukiz, który wtedy również ubiegał się o najważniejsze stanowisko w kraju, nie skomentował jego decyzji, lecz przyniósł ówczesnemu prezydentowi puste krzesło.
Co powie Małgorzata Kidawa-Błońska w przypadku, kiedy dojdzie do zwycięstwa prezydenta Andrzeja Dudy już w pierwszej turze? Sondaże w tej chwili na to nie wskazują, jednak wszystko jest możliwe.
Lewicowy polityk Adrian Zandberg w gorzkich słowach skrytykował postępowanie wicemarszałek Sejmu.
— W debacie przedwyborczej nie chodzi o „temperaturę”, tylko o to, żeby wyborcy mogli porównać poglądy kandydatów. Na tym polega demokracja. Oczywiście konieczne jest do tego posiadanie poglądów — powiedział Zandberg.
Również poseł Janusz Korwin-Mikke, który udzielał wywiadu wRealu24, powiedział o kandydatce PO, że jest to „zupełnie nikt” oraz, że „nikt nie potrafi powtórzyć żadnej jej wypowiedzi”.
źródło: prawy.pl