Była kandydatka KO na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska rozmawiała z tygodnikiem Polsat News. Wicemarszałek Sejmu została zapytana o stanowisko szefa klubu PO.
— W tej chwili bardzo chciałabym wykorzystać w pełni potencjał naszego klubu w Sejmie, jest niesamowity, są w nim świetni ludzie — podkreśliła Kidawa-Błońska.
W Platformie Obywatelskiej rozgorzał temat podwyżek dla polityków. Problemy w partii zaczęły się jednak jeszcze przed wyborami prezydenckimi, kiedy zastanawiano się nad odwołaniem Kidawy-Błońskiej z kandydowania.
Wicemarszałek Sejmu wyjawiła, że nie czuła wsparcia ze strony ugrupowania przed samą metą.
— Wiele się zmieniło i uznano, że w tym momencie potrzeba innej osoby do walki o prezydenturę. A wybory prezydenckie można wygrać jedynie przy pełnym wsparciu swojego ugrupowania — wyznała była kandydatka KO.
Ponadto opowiedziała, dlaczego podczas ogłaszania swojej rezygnacji stała zupełnie sama przed dziennikarzami.
— Wyszłam sama i sama powiedziałam o rezygnacji, bo uważałam, że to jest moja odpowiedzialność. To nie była samotność, tylko podmiotowość, także pokazanie, że wbrew wspomnianym opiniom, jestem silną i odważną kobietą — zauważyła Kidawa-Błońska.
Podczas rozmowy z tygodnikiem dała do zrozumienia, że to nie koniec jej przygody i zamierza dalej działać na rzecz PO.
— W tej chwili bardzo chciałabym wykorzystać w pełni potencjał naszego klubu w Sejmie, jest niesamowity, są w nim świetni ludzie. Jeżeli chodzi o posłów i senatorów, to jest jednym z najciekawszych, w jakich byłam — zwróciła uwagę Kidawa-Błońska.
Na pytanie, czy powinna zostać szefową klubu PO, odparła:
— Nie lubię już słuchać, że coś powinnam, zawsze pomagałam w pracy klubu, chętnie jeszcze zrobię, co mogę, żeby ją usprawnić. Żeby klub dobrze działał — podsumowała.
źródło: wmeritum.pl