Izrael przez wiele państw był stawiany jako wzór pod kątem podejścia do szczepień. Doradca izraelskiego rządu ds. walki z pandemią Nachman Ash stwierdził, że pierwsza dawka szczepionki jest mniej skuteczna, niż zakładano.
Izrael masowo szczepi swoich obywateli. Mimo to niedawno państwo odnotowało rekord zakażeń wśród… zaszczepionych osób.
Preparat trafił już do 30 procent ludności żydowskiej. Problemem jest jednak skuteczność szczepionek. Choć od samego początku było wiadomo, że jedna dawka szczepionki nie wystarczy do uzyskania pełni odporności, oczekiwano jednak (wedle zapewnień Pfizera), że skuteczność będzie wynosiła około 50 procent. Izrael twierdzi, że jest ona wyraźnie niższa.
Czytaj także: Cejrowski nie wytrzymał: „Niemcy długo nie wytrzymali bez pakowania ludzi do obozów”
Nie jest to jednak jedyny problem. Okazuje się bowiem, że u części zakażonych osób wykryto mutację wirusa. Szczepionka może być więc nieodporna na mutacje wirusa, co w praktyce oznaczałoby potrzebę szczepień przeciwko koronawirusowi każdego roku.
Jak podaje Najwyższy Czas, według statystyk Uniwersytetu Oksfordzkiego, w ciągu ostatnich siedmiu dni w Izraelu potwierdzono najwyższą liczbę nowych przypadków koronawirusa w przeliczeniu na liczbę mieszkańców. Kraj ten wyprzedził Portugalię, Czechy, Irlandię, Liban i Hiszpanię.
Czytaj także: Pfizer wszystkich okłamał? Izrael informuje, że skuteczność szczepionki jest znacznie niższa
Naukowcy przypuszczają, że w obecnej sytuacji Izrael musi szykować się na czwartą falę pandemii. Szczepionka miała pozwolić na uniknięcie takiej ewentualności. Obecnie państwo rozważa całkowite zamknięcie się. Do Izraela nie będzie można ani wlecieć, ani go opuścić. Niestety, obecna sytuacja pandemiczna doprowadziła do tak ciężkiej sytuacji.
Źródło: Najwyższy Czas!