Grzegorz Płaczek jest doskonale znany widzom YouTube’a. Jego kanał #ToSieSamoKomentuje subskrybuje blisko 84 tysiące użytkowników. Vloger nie poprzestaje jednak na mówieniu i zajmuje się realną pracą u podstaw. Chciałby jednak skuteczniej „budzić” Polaków. Dlatego rozpoczął walkę o Sejm.
Grzegorz Płaczek zajął się kwestiami społecznymi stosunkowo niedawno. Rozpoczął od nagrywania na kanale #ToSieSamoKomentuje, gdzie wbijał szpile rządzącym i Big Pharmie, którzy zapragnęli wykorzystać pandemię do zamachu na swobody obywatelskie i demokratyczne mechanizmy. Mroczna epoka sanitaryzmu skłoniła nagradzanego fotografa do, jak sam twierdzi, „wyjścia ze strefy komfortu”.
– Jestem przeciwny dominacji korporacji farmaceutycznych, a lockdown’y uważam za szkodliwe społecznie rozwiązania. Zamykanie parków i cmentarzy samo się komentuje – mówi.
Grzegorz Płaczek, czyli poszukiwacz prawdy w świecie fałszu
Ma 44 lata, jest mężem i ojcem mieszkającym w gminie Kobiór w województwie śląskim. Szczególnie pociąga go prawda. Grzegorz Płaczek wielokrotnie podejmował te kwestie, które „nie przeszłyby” w największych telewizjach i serwisach informacyjnych, dlatego też zyskał sympatię mu podobnych. Ludzi, którzy ośmielili się zadawać pytania, podawać w wątpliwość sączoną dzień i noc międzynarodową, jedyną słuszną wykładnię. Płaczek chętnie wchodzi w polemikę z władzami, korporacjami i bezdusznymi urzędami. Absurdalność systemu to jego główny motor napędowy, zdaje się, że czerpie siłę ze stukania młotkiem w fałszywą fasadę rzeczywistości.
By uzdrowić Polskę, nie zapisał się do żadnej z partii politycznych. Nie podlizywał się władzy, chciał pokazać, że można oddolnie i bez pobierania publicznych pieniędzy, jak niektórzy. Założył fundację. Wachlarz problemów, które stara się rozwiązać organizacja, jest nieograniczony. Płaczek walczy po prostu o „uczciwą Polskę” na każdej płaszczyźnie życia. Fundacja udziela pomocy każdemu, kto się do niej zgłosi.
– Staramy się dotrzeć z prawdą do Polaków… Pojawiamy się w dużych miastach Polski z prostym przekazem, aby obudzić, a co najważniejsze – zaangażować Polaków do walki. Od lat jesteśmy oszukiwani i rozkradani. Czas temu się przeciwstawić – wskazuje.
– Szukając prawdy, złożyłem ponad 400 pism do urzędów administracji publicznej. Fundacja pomogła setkom Polaków, którzy stali się ofiarami segregacji sanitarnej. Wsparliśmy wiele zbiórek osób, które z podniesionym czołem walczą o „normalność” w Polsce – opowiada o swojej pracy.
– Moja inicjatywa i założenie przeze mnie Fundacji Nowe Spektrum to prosta próba dotarcia do Polaków i zachęcenia ich do aktywności oraz świadomego budowania przyszłości naszej Ojczyzny. Bez polityki, bez krytyki! Wystarczy, żebyśmy my wszyscy na co dzień dbali o siebie, niezależnie od tego, czy dopiero uczymy się chodzić, czy jesteśmy już w jesieni życia – streszcza pokrótce ideę przyświecającą Nowemu Spektrum.
Fundacja Grzegorz Płaczka w ostatnich miesiącach udzieliła realnej pomocy ponad 700 osobom. Jest to jak na oddolną inicjatywę wynik imponujący, ale Płaczek mierzy wyżej. Jako jeden z niewielu zdaje sobie sprawę, że 700 osób to kropla w oceanie beznadziei, do którego wrzucono sporą część społeczeństwa.
– Z mandatem poselskim będę mógł walczyć sprawniej… z patologicznym systemem – przyznaje.
Gdzie w tym wszystkim miejsce na hobby?
Jako fotograf ma na koncie mnóstwo sukcesów w krajowych i międzynarodowych konkursach. W ostatnich latach dzięki serii zwycięstw w wielu ogólnoświatowych konkursach fotograficznych pełnił rolę oficjalnych ambasadorów uznanych marek fotograficznych, takich jak Nikon, Eizo czy Wacom.
Wyspecjalizował się głównie w fotografii ślubnej. To właśnie temu polu zawdzięcza rozwój artystyczny.
– Jako fotograf ślubny staram się dokumentować chwile, emocje, radość, łzy. W głębi serca wiem, że wybrałem najpiękniejszy zawód na świecie. Kocham to, co robię i staram się w tym być najlepszy. Wierzę, że jeden obraz może powiedzieć często więcej, niż tysiące słów. Moje zdjęcia ślubne i fotografia ślubna to sposób na pokazanie tego, co na pierwszy rzut oka ukryte – opisuje wybrane przez siebie zajęcie.
Grzegorz Płaczek jest autorem wielu opracowań dla fotografów ślubnych, a nakład jego książki „Biblia fotografa ślubnego” wyczerpał się. W 2017 roku pokazała się aktualizacja książki. Swoim doświadczeniem bardzo chętnie dzieli się z innymi pasjonatami aparatu.
– Prowadziłem kilkadziesiąt edycji warsztatów dla zawodowców dla Szkoły Obrazu oraz Europejskiej Akademii Fotografii z zakresu fotografii ślubnej, a w latach 2013-2021 prowadziłem warsztaty dla Akademii Nikona z zakresu ślubnej fotografii reportażowej oraz edycji zdjęć – opowiada.
Ukończył Szkołę Muzyczną I stopnia w klasie gitary. – Z braku czasu rzadko sięgam po gitarę, chociaż tęsknię za nią… – nie ukrywa.
Ostatnio napisał dwie książki. Pierwsza z nich tytułem nawiązuje do nazwy jego kanału na YouTube. Pisząc „#ToSieSamoKomentuje”, chciał z perspektywy zwykłego obserwatora podzielić się z czytelnikiem swoimi spostrzeżeniami i obawami dotyczącymi polityki światowych elit, lockdownów, pandemii i gwałceniu Konstytucji. Część zysków ze sprzedaży przekazał na stypendia dla najbardziej uzdolnionych uczniów gminy, w której mieszka, czyli ukochanego dla niego Kobióra.
Natomiast najnowsza pozycja „Nielegalna dewastacja” zawiera dziesięć unikalnych wywiadów, które nie mogły ukazać się na rządowych lub korporacyjnych platformach w Internecie ze względu na cenzurę. Są to rozmowy z ekspertami, naukowcami i dziennikarzami, którzy zostali wyklęci przez mainstream z powodu kontestowania „oficjalnej” narracji ws. pandemii.
Prawybory już 4 lutego
Nie boi się, bo nie ma niczego do ukrycia. Jest transparentny. Posiada rodzinę, którą kocha i będzie ją chronił za wszelką cenę. Przyznaje, że decyzja o podjęciu startu w zarządzonych przez Sławomira Mentzena prawyborach nie była spontaniczna.
– Pełen obaw postanowiłem, przy wsparciu mojej żony Ali, powalczyć. Nie jest to łatwa i prosta dla mnie decyzja. Wiem, że 04.02.2023 r. na prawybory do Katowic przyjadą wolni Polacy, którzy (także wychodząc ze strefy swojego komfortu) będą podróżować z wielu zakątków Polski, aby… oddać na mnie głos. Dziękuję każdemu z Was za każde wsparcie! Tylko tak możemy sięgnąć po mandat poselski – zachęca swoich fanów i potencjalnych wyborców.
Społecznik wie, że start jako kandydat niezależny to ryzyko i wyzwanie. Wie, że 4 lutego w Katowicach (to właśnie tam odbędą się prawybory Nowej Nadziei na Śląsku) potrzebuje głosów Polaków, którzy utożsamiają się z jego opinią na temat tego, co się dzieje.
Płaczek wprost stwierdza, że obecnie panujący w Polsce system niewiele ma wspólnego z prawdziwą demokracją. Sytuacja, w której przywódcy partyjni układają listy wyborcze i posiadają w garści nawet media komercyjne, skutecznie uniemożliwia wybicie się oddolnym inicjatywom wyborczym. Tym samym do Sejmu i Senatu dostają się ci, którzy mają się dostać. Posłuszni, lojalni, przekupni, często bezwzględni albo zwyczajnie głupi.
– Zwykle jest tak, że do sejmu dostają się osoby, które startują z pierwszych pozycji na liście wyborczej danej partii. Innymi słowy – kandydat musi przynależeć do partii. Nie zgadzam się z takim podejściem, ale tak właśnie Polacy od lat są rozgrywani przez system – diagnozuje niezależny kandydat na posła RP.
– To właśnie prezes partii i osoby, które nią rządzą decydują, kto jest przysłowiową „jedynką” na liście w wyborach. W ten sposób partia decyduje o tym, kto ostatecznie powinien zostać posłem. Tak działa PiS, KO, Polska2050, SLD, Solidarna Polska, etc. Tak działają partie. Brzydzę się tym. „Jedynka” na liście ma ogromną moc, zatem lojalność wobec wodza partii… popłaca. Patologiczny system działa w ten sposób od lat. Nie jesteś w partii lub krytykujesz wodza? Odpadasz. Dlatego pojedynczy posłowie siedzą cicho i zawsze wspierają lidera. Inaczej szanse na kolejną kadencje są niemal znikome – wskazuje Płaczek.
– Walczymy o każdy głos, aby wprowadzić ostatecznie do sejmu niezależnego przedstawiciela ruchów wolnościowych w Polsce. Czy to się uda, zależy od Polaków. Ja ze swojej strony stanąłem do walki – czas na Wasz ruch – zachęca swoich fanów szef Fundacji Nowe Spektrum.