Urszula Zielińska z Partii Zielonych to samozwańcza ekolog po studiach zarządzania i marketingu. W wyborach uzyskała 7,5 tys. głosów, jednak jest przekonana, że może odmienić los milionów Polaków. Chce przede wszystkim ratować klimat w Polsce, o czym zapewniała w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”.
Działaczka Partii Zielonych uważa, że Sejm powinien pochylić się nad pomysłem utworzenia „policji ekologicznej”, która miałaby się składać z emerytów.
— Urodziłam się w r. 1977. Ukończyłam zarządzanie i marketing w Akademii im. Leona Koźmińskiego w Warszawie. Odtąd pracuję w międzynarodowym biznesie. Mieszkałam w 3 krajach europejskich, w tym 10 lat w Wlk. Brytanii. Mówię biegle po angielsku i niemiecku. Do Polski wróciłam, kiedy zrozumiałam, że w moim kraju sprawy nie idą w dobrym kierunku — pisała o sobie przed wyborami Urszula Zielińska.
— Dziś pracuję w firmie medycznej jako kierowniczka ds. marketingu odpowiedzialna za region Europy Środkowo-Wschodniej. Jestem członkinią zarządu krajowego Partii Zieloni i współprzewodnicząca koła warszawskiego — kontynuowała działaczka.
Zielińska podkreśliła, że dotychczas bardzo mocno angażowała się w projekty związane z ekologią oraz liczne protesty.
— Walczyłam w obronie Puszczy Białowieskiej, angażowałam się w projekt Ratujmy Kobiety, brałam udział w protestach w obronie niezależnych sądów, napisałam zielony program „Polska bez smogu”. W wolnych chwilach czytam lub biegam, najchętniej w Łazienkach. Startuję do Sejmu, bo chcę Polski zielonej, skutecznej w walce o klimat i w pełni demokratycznej. Bez barier, bez nienawiści i bez podziałów. Marzy mi się złota polska jesień bez grama smogu w powietrzu. Kiedyś tak będzie, obiecuję — tłumaczyła podczas rozmowy z „GW”.
—To pomysł zaczerpnięty ze Szwecji. Tam działa taka policja, a ściślej rzecz ujmując — system zatrudniania emerytów do dodatkowej pracy, którzy w ramach kontroli obywatelskiej sprawdzają, czy ludzie prawidłowo segregują śmieci albo, czy nie palą śmieciami w kominku. I jeśli ktoś tak postępuje, jest to zgłaszane, a państwo wyciąga konsekwencje. Nie chodzi o dawanie funkcjonariuszom ostrej broni do ręki, jak to ma miejsce w przypadku strażników Lasów Państwowych. Chodzi o kontrolę społeczną, bo w Polsce mamy duży problem z egzekwowaniem prawa — przekonywała aktywistka walcząca o klimat w Polsce.
źródło: wsensie.pl