Zdominowana przez Zielonych rada miejska w Strasburgu obradowała w sprawie „niedyskryminującej” nomenklatury wobec zwierząt, które dotychczas uchodziły za szkodniki. O sprawie donosi tygodnik „Valeurs Actuelles”. We wrześniu tamtejsza rada miejska zaproponowała, by szczury i pluskwy określać mianem „współbiesiadnicy”.
„Valeurs Actuelles” zwraca uwagę, że „współbiesiadnicy” lub „współmieszkańcy” zaproponowane przez radnych Zielonych nie posiadają dyskryminującego i krzywdzącego wydźwięku. Surrealistyczne pomysły strasburskich radnych były obiektem żarliwej debaty we wrześniu ubiegłego roku, o czym teraz postanowił poinformować tygodnik.
Zieloni podważali dotychczas używaną nomenklaturę, postulując „kohabitację” ze szczurami i pluskwami i zadbanie o komfort organizmów, które przez tysiące lat towarzyszyły człowiekowi jako pasożyty.
Kampania antykoncepcyjna dla szczurów
Ingerencję w przyjęte określenia zaproponowała radna Marie-France Hamard, pełniąca funkcję delegatki rad ds. środowiska. Radna zwróciła uwagę na szkodliwą i nacechowaną nienawistnie etymologię słowa „szkodniki”, domagając się „bardziej życzliwego podejścia”. Postulowała m.in. „współbiesiadników” i „współmieszkańców”.
Pomysł delegatki poparła Caroline Zorn, koleżankę Hamard z EELV, wiceprzewodnicząca Eurometropolii w Strasburgu. Zdaniem polityk, koncepcja jest „ekscytująca”.
Nowatorskie rozwiązania nie spotkały się jednak z tak entuzjastyczną aprobatą opozycji w radzie. Rebecca Breitman, szydząc z pomysłów uczłowieczenia gryzoni, zapytała pomysłodawczynię o to, czy samorząd powinien pomagać ludziom, którzy cierpią przez szkody wyrządzane z powodu obecności szczurów i pluskiew. Dopytywała również, czy np. szeroka kwestia „humanizacji” obejmować będzie „kampanię antykoncepcyjną dla szczurów” zamiast deratyzacji.
Źródło: NCzas