Doktorowi Włodzimierzowi Bodnarowi — lekarzowi z Przemyśla grozi do pięciu milionów złotych kary, a także bezwzględny zakaz stosowania amantadyny, jeśli chodzi o leczenie koronawirusa. Pulmonolog od samego początku głosił wiele teorii, które nie były popularne, a wręcz ignorowane. Lekarz odważył się podawać krytykowany lek swoim pacjentom i udowadniał, że przynosi on wiele korzyści.
Jak się okazuje, środek ten wykorzystywało wiele znanych osób, m.in. wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, oraz radny sejmiku województwa podkarpackiego Jacek Kotula.
Dr Bodnar przez wiele miesięcy apelował, aby pochylić nad badaniami dotyczącymi amantadyny, która mogłaby wspomóc leczenie koronawirusa. Lekarz podkreślał, że u wielu jego pacjentów taka terapia była skuteczna. Jak nie trudno się domyśleć, działalność lekarza była atakowana i spychana na margines.
— Apelowałem od wielu miesięcy i pisałem, gdzie tylko mogłem. Moje głosy odbijały się jak od betonu, tylko żadnym echem — stwierdził w listopadzie 2020 roku lekarz.
— Innej drogi nie widziałem, żeby nagłośnić sprawę poprzez ludzi, którzy byli leczeni, przez ludzi, którym pomogłem, poprzez lekarzy, którzy leczą w Polsce. O leczeniu – o którym pisałem i wiele razy już mówiłem, pisane było w prasie — uważam, że jest skuteczne, sprawdzone. Na dzień dzisiejszy wiele osób jest wyleczonych, sprawdzonych, wielu lekarzy w Polsce leczy. Nie mówimy w tej chwili o 200, 300 przypadkach – mówimy w tej chwili o kilku tysiącach. Takie mamy dane od ordynatorów, od lekarzy w Polsce — mówił dr Bodnar.
Do całej sprawy odniósł się Rzecznik Praw Pacjenta, który nie przebierał w słowach. Stwierdził, że stosowanie amantadyny jest zwyczajnie zbiorowym naruszeniem praw pacjenta. Doszło do tego, że wszczęto z urzędu, postępowanie wobec przychodni Optima mające wyjaśnić działania dr Bodnara.
Rzecznik Praw Pacjenta podnosi, że amantadyna nie jest lekiem, który oficjalnie dopuszczono do leczenia wirusa, a także, że brakuje rzetelnych badań klinicznych na ten temat. Skrytykowano podawanie produktu Wiregyt K, u pacjentów twierdząc, że mógł on prowadzić do zagrożeń, a co gorsza był przepisywany przez telefon. O szczegółach tej sprawy pisał portal korso24.pl.
— Rzecznik Praw Pacjenta wystąpił do Narodowego Funduszu Zdrowia o dane dzieci, którym podawano lek, a także o dane pacjentów, którzy mieli mieć podawany lek bez potwierdzenia zakażenia koronawirusem — czytamy.
Rzecznik zwrócił się do przychodni Optima z apelem o wyjaśnienie w sprawie kwestii formalnych związanych z leczeniem pacjentów.
— Czy pacjenci są informowani, że stosowanie produktu Viregyt K w przebiegu COVID-19 nie jest wskazane w Charakterystyce Produktu Leczniczego; czy ordynuje się lek dzieciom; dlaczego lek był ordynowany pacjentom, którzy otrzymali negatywny wynik testu na koronawirusa oraz tym, którzy w ogóle nie mieli wykonanego testu — przekazano w liście skierowanym do doktora Bodnara.
Rzecznik pokusił się także o skierowanie pytań do krajowych konsultantów w dziedzinie medycyny rodzinnej, czy leczenie koronawirusa amantadyną jest właściwe i zgodne z aktualną wiedzą medyczną. Odpowiedź była oczywiście negatywna.
— Z odpowiedzi przesłanych przez konsultantów wynika, że lek Vigeryt K nie jest zalecany w przebiegu Covid-19, zarówno u dorosłych, jak i u dzieci, leczenie choroby COVID-19 tym lekiem nie jest też zgodne z aktualną wiedzą medyczną — przekazał urząd Rzecznika Praw Pacjenta.
Dr Bodnar znalazł również swoich zwolenników i obrońców m.in. wiceministra Warchoła i radnego Kotulę, którzy wypowiedzieli się o nim w superlatywach.
— Uważam, że karanie doktora Bodnara jest nieuczciwe i niesłuszne. Doktor ten raczej powinien dostać medal za to, że zawsze, od początku pandemii, pomaga pacjentom. Nie ma podstaw, aby wszczynać postępowanie wobec doktora Bodnara — stwierdził wiceminister sprawiedliwości.
— Rozkręca się machinę proceduralną wymierzoną w lekarza, który leczy, a tymczasem przymyka się oko na powtarzające się wszędzie przypadki braku dostępu do usługi lekarskiej. Każdy obywatel ma prawo do leczenia. Nie jest tajemnicą, że to prawo w ostatnim czasie było wielokrotnie łamane. Uważam, że nie można zaakceptować takich przypadków, a jednocześnie uporczywie ścigać lekarza, który zdecydował się pomagać chorym. Nie ma na to mojej zgody! — dodał Warchoł.
Zobacz również: Madonna wyznała, że obawia się mówić o pandemii: „Nie mogę powiedzieć, co myślę”
Źródło: Nczas.com, korso24.pl