Według informacji przekazanych przez dziennik „Welt am Sonntag”, niemiecki rząd korespondował z badaczami z Instytutu Roberta Kocha w celu uzyskania pomocy w uzasadnionym przedłużeniu lockdownu.
Niemiecki rząd wpływał na naukowców, by ci publikując alarmujące raporty o stanie epidemii COVID-19, pomogli władzy w zaciśnięciu pętli na gospodarce przedłużonym reżimem sanitarnym.
„Welt am Sonntag” donosi, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wręcz „wynajęło” naukowców z Instytutu Roberta Kocha do pracy nad raportem, usprawiedliwiającym utrzymanie lockdownu aż do kwietnia. Korespondencja między ministerstwem a instytutem wskazuje na nieetyczne zapędy resortu, pragnącego wywołać strach i niepewność wśród własnych obywateli.
— W ludzkich umysłach należy tworzyć takie obrazy: „Wielu ciężko chorych ludzi trafia do szpitala, bo zarazili się od swoich krewnych, ale są oni odsyłani i umierają w straszliwych męczarniach w domu, z trudem łapiąc oddech — informuje „Welt am Sonntag”, krytykując niemiecki rząd.
Dziennik podaje informacje o ponad 200 stronach wiadomości wskazujących polityczne zlecenie. Zadaniem zaangażowanych w kontrowersyjny projekt naukowców było wsparcie rządu w umocnieniu dotychczas prowadzonej polityki. Naukowcy zostali wezwani do „maksymalnej współpracy” przez sekretarza stanu Markusa Kerbera, działającego na polecenia szefa resortu ministerstwa spraw wewnętrznych Horsta Seehofera.
„Niezależni eksperci” przygotowując raport, otrzymali zadanie wywołania „efektu szoku” w niemiecki społeczeństwie, by to bez przeszkód mogło funkcjonować w reżimie sanitarnym, bez użycia „środków o charakterze prewencyjnym i represyjnym”. Jak wskazuje dziennik, istotne było również „zachowanie bezpieczeństwa wewnętrznego i porządku publicznego w Niemczech”.
W doniesieniach dziennika mowa jest również o udzielaniu naukowcom „telefonicznych instrukcji”, które pomogłyby w finalnej konstrukcji raportu. Badacze z Instytutu Roberta Kocha przedstawili władzy „budzący grozę” referat, który znacząco pomógł rządzącym w wyłączaniu kolejnych sektorów gospodarki.
— Nasz referat został bardzo dobrze przyjęty i dzięki swojej wysokiej jakości trafi teraz do gabinetu kryzysowego w rządzie — napisał 23 marca 2020 roku Markus Kerber do ekspertów.
Politycy ministerstwa prosili naukowców o zachowanie projektu w jak najściślejszej tajemnicy, lecz sprawa zdążyła wyjść już na światło dzienne. Oburzona opozycja zażądała posiedzenia komisji spraw wewnętrznych Bundestagu, by ta wyjaśniła działania resortu. Konstantin Kuhle z partii FDP (Wolnej Partii Demokratycznej) zażądał ujawnienia całej korespondencji wymienionej między ministerstwem a instytutem.
Skandal komentuje również szeroko ichniejsza lewica. Głos w tej sprawie w rozmowie z „Die Welt” zabrał Dietmar Bartsch z partii Der Linke.
— Uważam podejście Ministerstwa Spraw Wewnętrznych za samobójcze. Nauka ma doradzać polityce oraz udzielać wskazówek i niezależnych porad. Kiedy nauka rezygnuje z niezależności, cierpi na tym wiarygodność. A przecież zaufanie i wiarygodność mają kluczowe znaczenie w kryzysie, aby wzmacniać powszechną akceptację dla przedsięwziętych działań — ocenił przedstawiciel lewicy.
Do bulwersującej akcji niemieckiego rządu odniósł się również wiceprzewodniczący Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) Wolfgang Kubicki:
— Każdy, kto chce wzbudzić strach w społeczeństwie, aby móc lepiej egzekwować środki polityczne, zagraża naszemu porządkowi demokratycznemu. To już oczywiście nie jest kwestia wyjaśniania decyzji politycznych dojrzałym obywatelom w sposób oparty na faktach i badaniach, ale raczej podejmowanie tych decyzji w sposób represyjny — powiedział polityk.
Źródło: NCzas
skurwysynstwo!
Chciałbym zapytać o link do oryginalnego artykułu ponieważ bardzo interesuje mnie ta sprawa mieszkam w Niemczech i nic i tym nie słyszałem.
bo w niemczech o tym nie usłyszysz ,bo to kurewski kraj