Andrzej Piaseczny zabrał głos w sprawie ostatnich głośnych protestów LGBT. Wyznał, że nie darzy swoją aprobatą całego środowiska i takich inicjatyw.
W mediach wciąż jest głośno za sprawą ataku bojówkarzy wspomnianej organizacji na furgonetkę należącą do środowiska Pro-Life. W wyniku całego zamieszania do aresztu na dwa miesiące trafił Michał Sz. pseudonim „Margot”.
Wiele osób ze świata showbiznesu zaczęło zabierać głos w tej kwestii, wykazując solidarność względem środowiska LGBT. M.in. Anna Wyszkoni, Julia Wróblewska czy Małgorzata Rozenek podkreśliły swoją solidarność z „poszkodowanymi” aktywistami.
Do tego grona nigdy nie zapisał się Andrzej „Piasek” Piaseczny.
Piosenkarz od zawsze był krytycznie nastawiony wobec marszów równości.
— Jakoś mało ludzi widzę na ulicy, którzy wychodzą i krzyczą: „Jestem hetero! Jestem hetero!”. Więc dlaczego zmusza się ludzi do pokazywania siebie przez swoją seksualność? Mamy bardzo wiele ludzi, którzy znani są z tego, że są „krzykaczami” tylko i wyłącznie. A kim są naprawdę? Ja taki nie chcę być — powiedział Andrzej Piaseczny.
— Jakoś mało ludzi widzę na ulicy, którzy wychodzą i krzyczą: „Jestem hetero! Jestem hetero!”. Więc dlaczego zmusza się ludzi do pokazywania siebie przez swoją seksualność? Mamy bardzo wiele ludzi, którzy znani są z tego, że są „krzykaczami” tylko i wyłącznie. A kim są naprawdę? Ja taki nie chcę być — powiedział muzyk.
źródło: w-locie.pl