Bronisław Komorowski w rozmowie dla Gazeta.pl w mocnych słowach skrytykował Prawo i Sprawiedliwość oraz zmiany w temacie sądownictwa.
— Ja nie mam wątpliwości, że SN broni państwa prawnego i prawa, także swojej własne pozycji, niekwestionowanego do tej pory autorytetu — powiedział były prezydent.
Polityk z każdym swoim słowem mocniej uderzał w rządzących, którzy jego zdaniem przyczynili się do bardzo złych zmian w przestrzeni wymiaru sprawiedliwości.
— Broni, w sytuacji szczególnie trudnej, zasady trójpodziału władzy także w sytuacji kraju, który jednak dziczeje w relacji nie tylko władzami, ale także obywateli a wymiarem sprawiedliwości — dodał Komorowski.
Były prezydent stwierdził, że obecna władza wręcz demoralizuje społeczeństwo.
— Przejawem zdziczenia dla mnie jest to, że w obozie władzy pojawiają się urzędnicy państwowi, którzy odmawiają wykonania wyroku, wprost je lekceważą. Nigdy czegoś takiego nie było! A dzisiaj z takimi faktami mamy do czynienia — atakował polityk.
Dodał, że przy obecnym stanie rzeczy Polsce grożą problemy i stale pogłębiający się chaos.
— Mamy absolutną anarchizację wymiaru sprawiedliwości. Władza państwowa mówi nie wykonywać orzeczeń SN, że to nie ma żadnego znaczenia i mamy SN, który próbuje działać zgodnie z dotychczas obowiązującymi zasadami. Grozi nam dualizm i chaos — powiedział Bronisław Komorowski.
Wyjaśnił, że wszystkiemu winien jest rząd PiS, a nie sędziowie SN, jak się powszechnie wmawia. Komorowski w dalszej części rozmowy straszył, że przyjdą „gajowi”, to znaczy wyborcy i Unia Europejska, by zrobić z tym porządek.
— Czy warto ryzykować różnorakie interesy Polski dla szaleńczej wizji? Czyja ona jest? Zbigniewa Ziobry czy Jarosława Kaczyńskiego? Czy obu? — kontynuował były prezydent.
Wyjaśnił, że jego zdaniem Prawo i Sprawiedliwość w dalszym ciągu może ignorować obecny stan rzeczy.
— Dostali parę razy klapsa od instytucji europejskiej, od Polaków, przegrali wybory do Senatu. Dzisiaj zaczynają się bać o wynik wyborów prezydenckich i mają świadomość, że każda taka bezwzględna realizacja własnego planu, wynikającego z pokładów frustracji czy marzeń, może być jednak źródłem klęski politycznej i to bardzo szybko — wieszczył Komorowski.
Po chwili przyznał, że jest dumny z prof. Małgorzaty Gersdorf, która w jego oczach osiągnęła bardzo wiele.
— Jestem absolutnie dumny, że powołana przeze mnie pani prof. Małgorzata Gersdorf jako I prezes SN wzniosła się na poziom bardzo wysokiej pryncypialności i mam nadzieję, że to będzie oddziaływało na całe środowisko sędziowskie. Sąd Najwyższy odzyskał jednocześnie autorytet w stosunku do wszystkich instytucji wymiaru sprawiedliwości w Polsce — mówił polityk.