Aleksandr Łukaszenka wygłosił ważne orędzie do narodu oraz parlamentu. Polityk nawiązał m.in. do skomplikowanej sytuacji wokół Ukrainy i nie wykluczył zbliżającego się konfliktu zbrojnego.
Jego wystąpienie uzależnił jednak od kilku warunków. W wypowiedzi przywódcy Białorusi nie zabrakło również oskarżeń pod adresem Polski.
– To będzie wojna czy nie? Tak, wojna będzie, ale tylko w dwóch przypadkach: gdy dojdzie do agresji na Białoruś lub na Rosję – mówił Aleksandr Łukaszenka, zapewniając, że Białoruś nie dąży do eskalacji konfliktu.
– Jeśli dojdzie do agresji na Białoruś, to będą tu setki tysięcy rosyjskich żołnierzy, którzy będą walczyć razem z setkami tysięcy żołnierzy białoruskich o tę świętą ziemię – dodał polityk.
Białoruski prezydent oskarżył Zachód, że swoimi działaniami przyczynia się do „nowego podziału świata”, jak również „chce utopić we krwi braterstwo ukraińsko-rosyjskie, braterstwo słowiańskie”.
W czasie wystąpienia Łukaszenki padły także ostre słowa o Polsce. W jego ocenie Polska i Litwa „działają w duchu polityki Waszyngtonu”, w przeciwnym razie byłyby „smutnymi peryferiami Europy”.
Jak podnosi Łukaszenka, Polska „chce całej Białorusi”. Ponadto zarzucił, że kieruje się bezceremonialnymi i bezapelacyjnymi działaniami.
Łukaszenka przytoczył także wypowiedź polskiego dezertera Emila Czeczko, stwierdzając, że mówił on „straszne rzeczy”.
– Setki tysięcy ludzi były rozstrzelane w lasach i zakopane w grobach – podkreślił białoruski prezydent.
Zobacz również: Wysokość emerytur zależna od zarobków dzieci emeryta? Rząd wpadł na nowy pomysł
Zobacz również: Maryla Rodowicz trafiła do szpitala. Gwiazda musiała przejść operację
źródło: RMF.FM, wp.wiadomości
Baćka chyba oglupial zupelnie
Baćka oglupial zupelnie