Jasnowidz Krzysztof Jackowski podzielił się z widzami swoją najnowszą przepowiednią. Chociaż wieszcz z Człuchowa przyznaje, że nie ma zamiaru straszyć ludzi i zawsze uważa na to, co mówi to jego słowa nie napawają optymizmem. W najnowszym nagraniu podzielił się swoimi przeczuciami na najbliższą przyszłość.
Jackowski nawiązał do swoich wcześniejszych przeczuć i omówił aktualną sytuację. Jak zauważył, wiele elementów układanki zaczyna do siebie pasować. Przypomniał, że poruszał pewne wątki już kilka miesięcy temu, chociażby ten o stanie wyjątkowym, czy wojsku na granicy, jak również o „zrzuceniu władzy” przez rząd.
— Wizja, że w którymś momencie rząd zrzuci władzę i utworzy się tymczasowy rząd, bo nie będzie można przeprowadzić wyborów – co jest teraz bardzo oczywiste, bo konstytucyjnie po stanie wyjątkowym w ciągu 90 dni nie można przeprowadzić wyborów – dlatego powstanie inny rząd, tymczasowy, na który my, wyborcy, nie będziemy mieli wpływu. To bardzo dziwnie zaczyna wyglądać — powiedział Krzysztof Jackowski.
— Może ten rząd już jest przygotowany? Ciężko go nazwać rządem. Może to będzie komisja? To będzie dziwny twór. Będziemy się zastanawiali, czy to jest w ogóle zgodne z konstytucją — pytał wieszcz na najnowszym nagraniu.
Ponadto ostrzegł przed zbliżającym się kryzysem, którego nie należy lekceważyć. Jak się okazuje, żona Jackowskiego zaczęła już robić zapasy na trudniejszy czas, ponieważ przeczuwa, co się święci.
— Mamy w naszym mieszkaniu taki mały pokoik na górze, mieszkamy w dużej kamienicy. Dawno tam nie byłem, a ostatnio tam poszedłem i zobaczyłem, że pół tego pokoju jest wypełniona żywnością i produktami o przedłużonym terminie spożycia. Moja żona nie idzie za tym, co ja mówię, ona widzi, co się dzieje — mówił.
— Pytacie mnie, czy robić zapasy. Nawet gdybyśmy mieli jeść potem trochę przestarzałe rzeczy, rozsądkiem jest te zapasy robić. Chyba to jest moment, by pewne rzeczy zabezpieczyć. To ważne. Polska jest w bardzo niedobrej sytuacji, bo jest osamotniona. Ciężko mi zrozumieć nasz rząd: czy jest zatrwożony tą sytuacją, czy zwyczajnie ściemnia. Nie potrafię tego jeszcze rozszyfrować — wyjaśniał Jackowski.
Nawiązał również do rzeczywistego problemu energetycznego, jednak nie przedstawił swojej wizji zbyt szczegółowo. Z jego słów wynika jednak, że Polska znajdzie się w pewnym momencie w bardzo trudnym położeniu.
— Pierwsze, co mi się skojarzyło, a dziwne to, bo zacznie być rzeczywisty problem energetyczny. Rząd będzie nas informował o natychmiastowej, drastycznej oszczędności energii. Będzie chodziło o prąd i gaz. Będzie to wyglądało, jakby Polska głównie miała z tym problem. Jeśli dotknie to Europę, to w mniejszym stopniu, niż nasz kraj. Wdowa po mężu polityku wystąpi w mediach z apelem. Wyraźne będzie rozgrywanie Polską. Polska będzie doprowadzona do sytuacji patowej, co nie będzie nam służyło, co w kryzysie, w tych problemach, będzie nas wciskało głębiej w dół — podkreślił Jackowski.
W swojej wizji zobaczył również awarię, która okaże się sabotażem. Wydaje się więc, że według przeczuć mężczyzny doświadczymy czegoś, co całkowicie zbije nas z tropu.
— Dojdzie do awarii, która będzie sabotażem. Na tej awarii nie tylko Polska ucierpi, ale w dużej mierze Polska. To będzie sabotaż. Będzie się mówiło o skażeniu, ale to będzie sztuczne. Będą pobierane próbki ziemi i na tej podstawie coś będzie określane. Ale to będzie fikcja, w którą będziemy wierzyli. Już myślałem, że nic dziwniejszego nas nie czeka. Ale to, co mi się przedstawia, jest bardzo dziwne — mówił z przejęciem jasnowidz.
W jego nagraniu nie mogło zabraknąć wzmianki o świętach. W tym przypadku również nie ma dobrych wieści.
Pan Krzysztof odpowiadał na pytania swoich widzów i ocenił, że nadchodzące święta będą pełne niepokoju i zmartwień. Wszystko przez ukryty plan, który realizuje się na naszych oczach. Zachęcił przy tym do samodzielnych poszukiwań i zadawania pytań, by nie brać gotowych rozwiązań na tacy.
— Czy święta będą spokojne: na pewno będą inne i na pewno, jeżeli zasiądziemy do stołu wigilijnego, to będziemy się martwili, będziemy niepewni, będziemy niespokojni. „To” się zaczęło. Kiedy dzieje się coś historycznego, niekoniecznie dobrego, rzeczy dzieją się jedne po drugich i wydaje się, że są sumą wypadków. Wydaje się, że nic się nie dzieje, że to przeminie. Ale problemy narastają, a my nadal uważamy, że wszystko minie. Jesteśmy w takim momencie i możemy błędnie odczytywać i rozumieć wiele rzeczy, ponieważ jeśli idzie coś według pewnego planu, to nie zawsze wrogowie oczywiści są nimi, a nie zawsze przyjaciele pozorni są rzeczywistymi przyjaciółmi. Musimy to brać pod uwagę, bo na świecie trwa wyraźne przetasowanie wartości, przyjaźni, różnych struktur zależności międzypaństwowych. Ktoś powiedział: wielki reset. Ale można powiedzieć: wielkie bankructwo. Jesteśmy właśnie w tak zwanym bankructwie. Musi być przemeblowanie, przebudowanie całego układu międzynarodowego – i w przyjaźni, i w interesach. A też robi się czystki w tym, co przeszkadza w budowaniu nowego porządku. To jest najtrudniejszy moment dla nas, bo jest najbardziej brutalny. Nie traktujmy wszystkich rzeczy w sposób oczywisty, nie traktujmy wszystkiego, co się mówi, w sposób jednoznaczny. Dzieją się rzeczy, które mamy odbierać niepokojąco, ale tak się nam o nich mówi, że my nie zadajemy pytań, a traktujemy je jako fakt, z którym musimy sobie radzić. Radzić sobie trzeba, ale nie znaczy to, że nie mamy zadawać pytań — mówił tajemniczo.
Jackowski przyznał, że ma zapewne gorszy dzień, dlatego jego wizje są tak pesymistyczne i nieprawdopodobne. Podkreślił jednak, że wszystko dzieje się etapami i chociaż niektóre jego przepowiednie wydawały mu się bez sensu, obecnie zaczynają się sprawdzać.
— Wtedy, kiedy powiedziałem, że na świecie wprowadzany jest krach, wiele osób spodziewało się krachu giełdowego – ten też przed nami. Ja powiedziałem, że krach zostanie „wprowadzony”, więc został wprowadzony na zasadzie szalonych podwyżek, które szybko zaakceptowaliśmy bez zadawania pytań, braków w dostawach wielu surowców i produktów, a też nam się to tłumaczy lukami zaopatrzeniowymi światowymi. Wszystko się dzieje etapami. Jeżeli zaakceptujemy jeden – dochodzi następny. Tak naprawdę mieliśmy w tamtym roku zarazę, a już teraz mamy zarazę, kryzys i zagrożenie, a też wprowadza się nas w problemy energetyczne, które mają nastąpić. Tak to wygląda, jest to sytuacja bardzo poważna. W to, co poczułem na temat Polski, samemu mi się nie chce wierzyć. Życzę sobie i państwu, by się okazało, że nie miałem dnia i powiedziałem bzdury — zakończył Jackowski.
Zobacz również: Komorowski o postawie Zelta i Kurdej-Szatan: „Czasami należy się wybaczenie”
Źródło: radiozet.pl, YouTube.com