O Ivanie Komarenko zrobiło się ostatnio głośniej za sprawą jego „walki” o wolność w obliczu pandemii koronawirusa. Muzyk bierze udział w wielu antyszczepionkowych i antymaseczkowych demonstracjach i otwarcie głosi swoje poglądy.
Tym razem Komarenko opisał swoje „problemy”, które spotkały go w czasie podróży do rodziny w Rosji. Wokalista wspomniał, że na Okęciu sprawdzano jego dokumenty, a urzędnicy bardzo chcieli go zatrzymać w kraju.
Ivan, który doskonale znany jest w środowisku koronasceptyków, gdy już opuścił Polskę, mógł wreszcie odetchnąć pełną piersią. Gdy dotarł do Moskwy, poczuł prawdziwy „powiew wolności”.
— Lecę do rodziny, do Rosji! Niestety problemy się zaczęły już na Okęciu. Pani przy odprawie niechętnie chciała mnie wypuścić z Polski. Nie wystarczyła wiza ani pismo od lekarza z Rosji, że mama przechorowała covid i potrzebuje mojego wsparcia. Musiałem okazać moje świadectwo urodzenia, kopię paszportu i akt ślubu mamy. Byłem uzbrojony po zęby w dokumenty, bo wiedziałem, że tak łatwo się teraz z Unii Europejskiej nie wyjedzie. Udało się — napisał celebryta.
Zobacz również: RTV Euro AGD otwarte pomimo lockdownu: „Jesteśmy sklepem spożywczym”
— Kiedy wylądowałem w Moskwie, ku mojemu zdziwieniu rosyjski pogranicznik na lotnisku w Szeremietiewo poprosił tylko o paszport. Nawet nie zapytał mnie, po co przyleciałem. Natychmiast poczułem powiew wolności — podsumował Komarenko.
Piosenkarz po spotkaniu ze swoją rodziną, złożył wszystkim najlepsze życzenia z okazji świąt Wielkanocnych.
źródło: natemat.pl