Lech Wałęsa co jakiś czas przyznaje, że powoli szykuje się do śmierci. Snuje opowieści o swoich dokonaniach, sukcesach i przemijaniu. Polityk wyjawił, że w piekle obawia się spotkać Stalina i Lenina.
Dodał, że na tym świecie zrobił już praktycznie wszystko, co miał do zrobienia: — Papieżem nie będę — to jedyne, czego nie osiągnę — podkreślił.
Były prezydent za kilka dni skończy 77 lat. Z okazji zbliżających się urodzin zrobił podsumowanie swojego życia.
— Ja już tęsknię do wiecznego życia. Chcę zobaczyć, co tam jest. To tutaj mnie już nudzi, tylko samego przejścia się boję — powiedział w rozmowie z „Faktem” Wałęsa.
— Dzieci mam, dom postawiłem. Co tam jeszcze? Nasadziłem drzew. To, co miałem do zrobienia, zrobiłem. Wszystkie miejsca zwiedziłem. Papieżem nie będę — to jedyne, czego nie osiągnę — kontynuował przywódca Solidarności.
Lech Wałęsa zaznaczył, że musi uważać, by w piekle nie spotkać się z kilkoma osobami.
— No właśnie nie chcę być ze Stalinem, z Leninem. Bo wtedy będą mnie męczyć — powiedział były prezydent.
Wałęsa podkreślił również, że tu na ziemi jest bankrutem. Stwierdził, że pandemia koronawirusa jest jedynie ostrzeżeniem.
— Ja jestem bankrutem. Nie mam pieniędzy. Jak miałem więcej pieniędzy, to wydawałem, nie liczyłem się — przyznał ze smutkiem polityk.
Ponadto dodał, że przy 6 tysiącach emerytury zmuszony jest korzystać z zapasów. Wszystko przez jego żonę, która wydaje więcej niż on zarabia.
Były prezydent musiał również wspomnieć o polityce. Powiedział, że Polacy zwyczajnie źle odczytują obecną sytuację. Dodał, że na scenie politycznej raczej nie ma nikogo obiecującego.
Zobacz również: Najnowszy sondaż. Kto powinien zostać następcą Kaczyńskiego?
— To nie jest takie proste. No proszę mi powiedzieć, kto by pomyślał, że można postawić na elektryka? Do dziś się wszyscy zastanawiają jak to możliwe. Byli mądrzejsi, bardziej wykształceni, z lepszą tradycją, z lepszym przygotowaniem, no i co? — stwierdził i dodał, że ani Rafał Trzaskowski, ani prezydent Andrzej Duda nie będą dobrymi liderami.
Na koniec podsumował, że wcale nie zależy mu na tym, by po śmierci świat o nim pamiętał: — Był, minął, koniec. Są nowe czasy.
źródło: wpolityce.pl
Należy mu się życie wieczne… jak żabie kalosze. Mówi: „No właśnie nie chcę być ze Stalinem, z Leninem. Bo wtedy będą mnie męczyć”. Ale będzie tam z nimi Jaruzelski, jego kolega. On mu da ulgę.