W nocy przegłosowano ustawę o ochronie zwierząt, tak zwaną „piątkę dla zwierząt”, która ma m.in. wprowadzić zakaz hodowli zwierząt futerkowych.
Opowiedziała się za nią większość posłów PiS, jak również przedstawiciele KO czy Lewicy. Sprzeciwiły się Konfederacja, PSL oraz część Zjednoczonej Prawicy — Solidarna Polska.
Nowe prawo, które zakłada zakaz hodowli zwierząt futerkowych, wywołało duże emocje i podział w rządzie, a sama inicjatywa PiS i KO odbiła się również społecznie.
Noblistka Olga Tokarczuk oraz 50 profesorów było za projektem PiS, który zakazuje m.in. hodowli zwierząt na futra. Zmianom głośno sprzeciwili się rolnicy, a także przedstawiciele branży.
Ustawa pierwotnie miała zakazywać hodowli zwierząt na futra — z jednym wyjątkiem królików, ograniczać ubój rytualny do krajowych związków wyznaniowych, wprowadzać zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach i używania na stałe łańcuchów dla psów i kolczatek.
Całą sprawę krytycznie ocenił minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.
Zobacz również: Pandemia koronawirusa to zwykła przykrywka? Krzysztof Jackowski rozwiewa wątpliwości
Zaznaczył, że likwidacja ferm futerkowych będzie oznaczać istotny spadek dochodów polskiego rolnictwa.
— Jestem przekonany, że ewentualna likwidacja, z mocy prawa, działalności gospodarczej rolników, zajmujących się tą hodowlą, musi być związana z odpowiednim okresem przejściowym i odszkodowaniami adekwatnymi do poniesionych strat — mówił Ardanowski.
Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk odpowiedział w środę w Sejmie na pytania dotyczące ustawy. Poinformował, że wpływy z tytułu podatków z branży futrzarskiej do budżetu państwa rocznie to ok. 11 mln zł. Ponadto funkcjonowanie ferm norek na cenę mięsa w Polsce ocenił jako „w granicach błędu statystycznego”.
źródło: money.pl