Radosław Sikorski był gościem w „Graffiti” i wypowiedział się niepochlebnie o prezydencie Andrzeju Dudzie. Były szef MSZ pytany o ostatni „żart” przy okazji ocenił poziom znajomości języka angielskiego głowy państwa.
— Jestem rozbawiony, bo przecież nic wielkiego się nie stało. Prezydent trochę się ośmieszył, ale nie skompromitował, bo nie dał się wciągnąć w tę prowokację. To była raczej rozmowa na poziomie San Escobar niż dużego natowskiego kraju — powiedział Radosław Sikorski.
— Gdyby prezydent odebrał tę rozmowę w pałacu, to łatwiej byłoby słuchać jej równolegle, być może wtedy ktoś trzeźwy by się zorientował. Jeżeli prawdą jest, że prośba o rozmowę trafiła na mail z prywatnego szwajcarskiego konta, a nie z oficjalnego konta ONZ, to powinna się lampka zapalić — stwierdził gość „Graffiti”.
Sikorski zauważył, że Andrzej Duda powinien był się szybciej zorientować, że padł ofiarą żartu. Polityk krytycznie ocenił poziom znajomości języka angielskiego głowy państwa.
— Muszę pochwalić, że od czasu występu na Davos, angielski prezydenta się poprawił, choć nadal jest na poziomie gimnazjalnym, ale lepszym niż tamto dukanie — ocenił były szef MSZ.
źródło: dziennik.pl
O, poliglota bez matury po Oxfordzkim kursie krawieckim się odezwał.