Marcin Prokop, który u boku Doroty Wellman prowadzi „Dzień dobry TVN” podzielił się z mediami wyznaniem nt. zarobków w programie. Te słowa mogą zadziwić wielu.
Marcin Prokop, któremu bez trudu przychodzi rozbawianie widzów, opowiedział o pracy w śniadaniówce i swoich zarobkach. Okazuje się, że podejmuje się dodatkowych zleceń, na których zarabia więcej niż w „Dzień dobry TVN”.
Dziennikarz w rozmowie z Krzysztofem Stanowskim w „Hejt Parku” postanowił opowiedzieć co nieco o swoich zarobkach. Można wysnuć wniosek, że często podejmuje się lepiej płatnych zajęć, ponieważ praca w „Dzień dobry TVN” to nie szczyt jego marzeń.
„Nie płaci znakomicie”
– To nie jest praca, która płaci aż tak znakomicie, żebym sobie bez niej nie poradził, natomiast ja mam do tej pracy taki stosunek, że bawię się tym razem z widzem. Czyli nawet jak prowadzę rozmowę o malowaniu paznokci albo pieczeniu ciasta, to staram się to robić z lekkim mrugnięciem oka do ludzi na zasadzie: „hej, pobawmy się tą historią”. Ty zakładasz, że ja traktuję siebie poważniej niż ten program. A ja wchodząc do tego programu, przestaję pielęgnować swoje ego. Ja staję się częścią tego programu i podpisuję się pod wszystkim, co tam się wydarza – powiedział Prokop.
Dodał również, że nie ma „ciarek żenady”. Gdyby tak było, to dawno nie pracowałby w programie śniadaniowym.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: „Trzeba im pokazywać, że z Rosją zawsze były problemy”. Wałęsa zaapelował do Niemców
źródło: Jastrząb Post / Wprost.pl