Robert Zawadzki od lat pracuje jako redaktor Telewizji Trwam. Długi czas spędzony w dziennikarskim rzemiośle zaowocował pierwszą poważną publikacją w życiu felietonisty „Do Rzeczy”. Książka „Odnawialne źródła władzy” to próba przybliżenia zwykłemu czytelnikowi meandrów energetyki oraz idącej z nią w parze geopolityki.
Robert Zawadzki, pisząc książkę „Odnawialne źródła władzy”, postanowił zająć się odkryciem przed czytelnikami sieci powiązań między niemieckimi elitami władzy a Gazpromem. To, jak wskazuje, było głównym celem przyświecającym publikacji:
– Głównym przesłaniem mojej książki jest przekazanie czytelnikom oraz osobom zainteresowanym, że ponad naszymi głowami od dawna istnieje sojusz niemiecko-rosyjski, który po prostu polegał na tym, że Niemcy miały być hubem energetycznym i mieć monopol w całej Europie. Miało być to możliwe dzięki tanim surowcom z Rosji, jednak wojna nieco pokrzyżowała plany. Na pierwszy rzut oka, w mojej opinii, Niemcy grają kartą „Miła twarz do złej gry” – mówi o swojej książce dziennikarz TV Trwam.
Robert Zawadzki na panelu dyskusyjnym
Oficjalna premiera książki odbyła się 14 stycznia w warszawskiej „Świetlicy Wolności”. W panelu dyskusyjnym poświęconym publikacji wzięli udział: Magdalena Teodorowicz (prowadząca), Cezary Krysztopa, red. portalu i „Tygodnika Solidarność”, Stefan Traczyk, przewodniczący Instytutu Debat o Środowisku, oraz Marek Lachowicz, ekonomista i analityk rynku energetycznego.
Sam autor Robert Zawadzki, z wykształcenia ekonomista, nie ukrywa, że jego praca to swoisty manifest obrony polskiej suwerenności energetycznej:
– Głównym powodem do napisania tej książki jest oczywiście troska o polską suwerenność energetyczną. Wiele się ostatnio mówi o polskiej suwerenności. Widzimy, że energetyka jest bardzo ważnym sektorem w dziedzinie naszego życia. Postanowiłem tę książkę napisać, żeby wyjaśnić ludziom, czym to naprawdę jest. Myślę, że wojna wielu ludziom uświadomiła, że energetyka jest czymś ważnym, ale też myślę, że uświadomiła to elitom europejskim. Stąd ten tytuł: „Odnawialne źródła władzy”. Tytuł jest prowokujący, jest mocny i ma rozpocząć debatę na temat tego, że bardzo często różne źródła energii są również zagrożone militarnie – opowiadał podczas panelu Robert Zawadzki.
Krytyka Zielonego Ładu
W ocenie Zawadzkiego lansowany przez brukselskie elity Europejski Zielony Ład to „ideologiczne założenie” całej Wspólnoty:
– Zielona ideologia sama w sobie nie jest niczym złym. Dbanie o przyrodę to coś normalnego. Chodzi o to, w jaki sposób o nią dbamy. Za Zielony Ład odpowiada pan komisarz Frans Timmermans. Nie muszę Państwu mówić, że to osoba niezbyt pozytywnie nastawiona do naszego państwa. Tego typu osoba dobiera do tego projektu ludzi według klucza. Są to często ludzie zideologizowani, którzy wypuszczają buble prawne – ocenia autor „Odnawialnych źródeł władzy”.
Wśród największych zagrożeń idących za Zielonym Ładem ekspert wymienia para-podatek EU ETS, czyli system handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla:
– Największe zagrożenie związane z polityką klimatyczną to para-podatek EU ETS. Widzimy, jakie są ceny prądu. Pierwszą osobą, która alarmowała, był śp. Profesor Jan Szyszko. Wypowiedział takie bardzo celne słowa, że Donald Tusk, zgadzając się na wprowadzenie tego w życie, jest albo osobą niekompetentną, albo osobą, która działa na niekorzyść polskiej racji stanu – wskazuje Robert Zawadzki.
Wojna hybrydowa
W książce Zawadzkiego szczególnie wyrazista jest teza o energetyce jako komponencie wojny Rosji z Europą:
– Energetyka jest jednym z wielu elementów wojny hybrydowej. Kto włada tą dziedziną, może narzucić innym swój dyktat, swoje zdanie. Na początku grudnia, z racji mojej pracy, zostałem oddelegowany na Ukrainę, by zrobić tam materiał na temat infrastruktury krytycznej, czyli energetycznej. Dziękuję tutaj władzom Ukrainy, że dopuściły mnie i pokazały tę tragedię. Są zniszczone sieci, elektrociepłownie, inne ważne obiekty potrzebne do funkcjonowania w społeczeństwie. Widziałem kryzys humanitarny, widziałem, jak ludzie po prostu stoją w kolejce po wodę i podstawowe produkty pierwszej potrzeby. Widziałem, jak w szpitalach są prowadzone operacje bez światła, brakuje agregatów. Ta książka ma na celu uświadomienie i rozpoczęcie debaty, że Rosja tę wojnę konwencjonalną, którą widzimy, przygotowywała dużo wcześniej – mówił Zawadzki podczas panelu dyskusyjnego.
Co więcej, Zawadzki po raz kolejny przypomina o powiązaniach niemieckich elit z rosyjską agenturą. Za przykład podał zachowanie władz RFN, które na początku wojny poprzestały na wysyłaniu „dziurawych hełmów” i „zardzewiałej amunicji”.
Źródło: YouTube/Wydawnictwo Fronda