Były minister spraw zagranicznych Portugalii Paulo Portas skomentował konflikt w UE dotyczący mechanizmu praworządności. Polity wyraził swoje zaniepokojenie obecnym stanem rzeczy.
— Próba ominięcia Polski i Węgier może zrodzić obawy innych: do diabła, a jeśli pewnego dnia stanie się to z moim krajem i ja stracę moje prawo głosu, a jak się nie zgodzę, to będą dalej procedować beze mnie? — komentował Paulo Portas.
Gdy Polska i Węgry postawiły weto w sprawie wypłaty unijnych środków w powiązaniu z mechanizmem praworządności, w mediach nie ustają głośne komentarze.
Zobacz również: Wałęsa szczerze o Kaczyńskim: Na początku dobrze myślał
Były szef portugalskiego MSZ podkreślił, że unijny Fundusz Odbudowy miał być bardzo ważnym elementem odbudowującym siłę Niemiec w UE:
— Jeśli ten fundusz zostanie zablokowany, to ich prezydencja nie będzie już taka błyszcząca — powiedział Portas.
— Portugalska prezydencja znajdzie się wtedy pod ogromną presją i premier (Portugalii Antonii Costa – przyp. red.) będzie musiał długo rozmawiać z premierami Węgier i Polski. Myślę, że jest on bardzo zideologizowany w sprawach krajowych i będzie dość pragmatyczny w tych rozmowach, nawet jeśli jego sojusznicy będą zaskoczeni — ocenił portugalski polityk.
Dodał, że Fundusz Odbudowy jest obecnie najważniejszym do zrealizowania planem dla Portugalii, bez którego niemożliwym będzie postawienie na nogi portugalskiej gospodarki.
— Jestem w stanie w tym samym czasie przeprowadzić plan odbudowy i kwestię praworządności, powiązaną z tymi funduszami? Myślę, że nie. Jeśli nie mogę, to nie tędy droga — zauważył.
Ponadto stwierdził, że zachowanie polskiego i węgierskiego rządu co do mechanizmu praworządności jest dla niego zrozumiałe.
źródło: fronda.pl