Europejska Partia Ludowa (EPP) nie zdecydowała się na usunięcie węgierskiego Fideszu ze swoich szeregów. Oznacza to porażkę Donalda Tuska, który w listach namawiał do takiego ruchu największą frakcję w Parlamencie Europejskim. Partia Viktora Orbana jednak w niej zostanie.
Z tego powodu polityk postanowił opublikować na stronie EPP wiadomość, tłumaczącą, dlaczego w jego opinii popełniono błąd, nie usuwając Fideszu z europejskiej frakcji.
— Chciałbym dziś podzielić się z Państwem jedną refleksją, którą miałem okazję poznać po konsultacjach w sprawie Fideszu w ostatnich tygodniach. I będę z wami bardzo otwarty — pisał Tusk.
Czytaj także: Wyciekło nagranie z Gdańska, pokazujące jak aktywistka LGBT Maja Wojdyło obrywa gazem od kierowcy
— Podziały co do przyszłości Fideszu są głębsze, niż się wydaje, gdy słuchamy publicznych deklaracji naszych liderów. W EPP są partie, które nie mają problemu z tym, co Fidesz robi na Węgrzech i co proponuje jako kierunek zmian dla całej EPP. Jest to nadal wyraźna mniejszość, ale nie oszukujmy się, że wszyscy odrzucają sposób myślenia Victora Orbana — tłumaczył polityk.
— Prawda jest taka, że nie ma dzisiaj większości za wykluczeniem Fideszu ani za jego reintegracją. Wykorzystajmy więc jak najwięcej czasu, jaki daje nam pandemia, na ponowne rozważenie naszej strategii. Jedno powinno być jasne: istotą problemu jest nie tylko Fidesz, ale pewien trend, moim zdaniem bardzo niepokojący, który jest obecny także w EPP, w całej Europie i poza nią — kontynuował Tusk.
Czytaj także: Wyciekło nagranie z Gdańska, pokazujące jak aktywistka LGBT Maja Wojdyło obrywa gazem od kierowcy
— Dlatego dyskusja o Fideszu jest de facto dyskusją o nas i naszej strategii. A wyniki tej dyskusji będą miały znaczenie dla przyszłości demokracji i przyszłości Europy — stwierdził były polski premier.
Źródło: DoRzeczy