Dr Zbigniew Martyka to jeden z tych lekarzy, którzy nie ugięli się pod naporem medialnej propagandy za pieniądze gigantów farmaceutycznych. Internista ośmielił się bowiem podważać zasadność noszenia maseczek lub wykazywał naukowy sceptycyzm wobec nieprzetestowanych szczepionek.
Dr Zbigniew Martyka stanie w poniedziałek przed Sądem Lekarskim. Teraz kierownik Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego Zspołu Opieki Zdrowotnej w Dąbrowie będzie musiał odpowiedzieć za… swoje wypowiedzi. Wszystko przez donos, który złożył kolega „po fachu”.
Zbigniew Martyka stawiał opór mainstreamowej narracji
Posiadanie swojego zdania nie popłaca. Podobnie jak próby prowadzenia normalnej dyskusji w dziedzinie nauki, w której przecież stale odkrywa się coś nowego. Nie tym razem. Sprzeciw wobec dyktatu koncernów farmaceutycznych Martyka przypłacił anatemą, którą rzucili na niego „zwolennicy nauki” i środowisko lekarskie.
– Postępowanie zostało wszczęte w związku z donosem złożonym przez Michała Biedziuka. Automatycznie jeżeli wpływa coś takiego do rzecznika w Izbie Lekarskiej czy do Sądu Lekarskiego, to sprawa jest najpierw rozpoznawana przez rzecznika, który jeżeli uzna, że zarzuty mogą być słuszne, kieruje sprawę do rozpatrzenia w Sądzie Lekarskim. Tak też zrobiono w tej sprawie – mówi Zbigniew Martyka w rozmowie z portalem radiomaryja.pl.
O co poszło? O konkretne stanowisko Martyki w sprawie wirusa oraz jego transmisji. Z biegiem czasu okazuje się, że to co uchodziło swojego czasu za „foliarstwo”, ma pokrycie w… faktach.
– Ryzyko zgonu związanego z COVID-19 wśród dzieci i młodzieży według aktualnych badań to 0,17 na 100 tys. osób. Według powyższych danych ryzyko dla młodszych jest zupełnie marginalne. Podobnie jak dla osób zdrowych z prawidłowo działającym układem odpornościowym, co oczywiście nie oznacza, że wzmacnianie odporności można sobie odpuścić, a zagrożenie całkowicie bagatelizować. Sam o to apelowałem wielokrotnie i ubolewałem, że tak mało mówi się o naturalnym wzmacnianiu odporności, a jedynie o stosowaniu szczepionki jako jedynego remedium – mówił internista.
– Według danych z USA oraz Izraela jedynie 5 do 10 procent dzieci choruje na COVID-19, natomiast dzieci stanowią ogólnie niecałe 2 procent wszystkich zdiagnozowanych przypadków, a z tego niecałe 2 procent dzieci z dodatnim wynikiem testu podlega hospitalizacji, przy czym większość przyjętych do szpitala ma łagodny przebieg choroby czy nawet zupełnie inny powód – dodaje Zbigniew Martyka.
– Dzisiaj już wiemy, że skuteczność masek w ogóle nie została potwierdzona nigdzie na świecie, poza Bangladeszem, ale tam badanie było niewiarygodne, ponieważ miało wiele wad. Na dziś znanych mi jest 16 badań randomizowanych, które ocenią skuteczność stosowania masek i zapobieganiu zakażeniom wirusami układu oddechowego, z czego 14 z nich wykazuje, że maski w ogóle nie działają. Natomiast jeżeli chodzi o testy, to mogą one wykryć obecność wirusa lub fragmentu wirusa. Natomiast w żadnym wypadku nie wykrywają, czy infekcja była spłodzona tym wirusem, czy też jakimkolwiek innym, który akurat bytuje w naszym organizmie – dodaje wyklęty specjalista.
– Sam pamiętam pacjenta, który był po wypadku, miał rany, które należało zeszyć i przez trzy dni nikt go nie zeszył tylko dlatego, że czekano na wynik testu ujemnego. Dzisiaj jestem oskarżany o kwestionowanie powszechnego stosowania testowania, natomiast nikt nie odpowiedział za nadmierne zgony spowodowane błędną polityką, która uniemożliwiała dotarcie pacjentowi do lekarza i podjęcie właściwego leczenia – podkreślił Zbigniew Martyka w rozmowie z portalem Radia Maryja.
Nie wszyscy potępiają internistę
Kierownik Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego Zspołu Opieki Zdrowotnej w Dąbrowie Tarnowskiej ma jednak sojuszników, gdyż nie wszyscy dali się zastraszyć lub przekupić. Wśród nich znalazł się m.in. dr Piotr Witczak, biolog medyczny. Jednak nawet i on musi konfrontować się z brutalną rzeczywistością, w której nie ma mowy o swobodnej, naukowej dyskusji o pandemii… Która przecież raz na zawsze odmieniła znany nam świat, gdzie frazesy liberalnej demokracji zbankrutowały w starciu z rządami i wielkim kapitałem.
– Jeszcze niedawno na stronie https://shadowban.yuzurisa.com/ widniała informacja o tzw. ghost ban przypisanym do mojego konta na Twitterze. Obecnie już tego nie ma. Nie wspomnę o licznych anonimowych „troll kontach”, które regularnie i w sposób nie merytoryczny podważają moje wpisy. System cenzury (oprócz organizacji fact-checking i algorytmów w mediach społecznościowych) przypisuje do takich „zbuntowanych naukowców” jak ja innych, ale poprawnych politycznie, uczonych, którzy regularnie i nierzadko karkołomnie próbują dementować moje wypowiedzi i publikowane treści – wskazuje dr Witczak.
– Z pewnością w moim przypadku taką role pełni Pani Profesor Agnieszka Szuster-Ciesielska. Jestem wśród nielicznych Jej adwersarzy, których jeszcze nie zablokowała. Ponadto, Pani Profesor regularnie próbuje dementować moje wpisy, bazując na „autorytecie profesora” i słabej jakości publikacjach naukowych. Nie liczy się wartość merytoryczna dyskusji, chodzi jedynie o rozcieńczanie mojego przekazu i udowodnienie mi za wszelką cenę, że się mylę, poprzez stawianie mnie w roli niedouczonego pseudonaukowca, a siebie w roli mentora i osoby wszechwiedzącej, nieomylnej, a to wszystko na drodze różnych technik manipulacji. We wpisach Pani Profesor widać braki w wiedzy z zakresu evidence-based medicine, którą latami nabywałem jako analityk w Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji – tłumaczy poszkodowany biolog medycznych.
Swoistym zapleczem i właściwie jedyną wolną platformą wymiany myśli dla Martyki i Witczaka okazuje się platforma BanBye.com oraz telewizja wRealu24. To właśnie ludzie stojący za serwisem streamingowym oraz dziennikarze zbanowanego na YouTube kanału dbają, by alternatywne głosy były słyszane na przekór coraz większej mainstreamowej cenzurze.
. To właśnie w tym miejscu ukazał się wywiad z Martyką w ramach akcji “Daj im mówić”. Autorzy kampanii przypominają, że od blisko trzech lat swobodna dyskusja wypierana jest przez jedyny słuszny przekaz, na czym cierpi dyskurs oraz nauka – której istota polega przecież na nieustannej dyskusji, podważaniu hipotez i płynnej ewolucji.
Na BanBye.com zainicjowano akcję „Daj im mówić”, która ma umożliwić lekarzom takim jak dr Zbigniew Martyka oraz dr Piotr Witczak swobodne wypowiadanie się.
– Autorytetom zamyka się usta, cenzuruje, nie dopuszcza do publicznych debat. Mają coraz mniej miejsca na to, by publicznie, odważnie zaprezentować swoje stanowisko. Na BanBye – niezależnej platformie video, nie stosuje się cenzury ideologicznej. To tutaj odważni lekarze, naukowcy, niezależni dziennikarze mogą przedstawić swoje argumenty, a wśród nich są między innymi: red. Jan Pospieszalski, dr Dorota Sienkiewicz, lek. med. Ewelina Gierszewska, dr Piotr Witczak, dr Anna Martynowska, dr Katarzyna Ratkowska. Nie są to odosobnione przypadki, a jedynie reprezentanci licznej grupy osób, która szukając prawdy, ma odwagę walczyć o dobro człowieka stawiając na szalę swoje dobre imię. Musimy pozwolić odzyskać należną im estymę, odzyskać twarz
– czytamy na stronie internetowej platformy BanBye.com w opisie akcji „Daj im mówić”.
Rozprawa dr Zbigniewa Martyki odbędzie się już w najbliższy poniedziałek.
źródło: BanBye