Dmitrij Miedwiediew zagroził Ukrainie „zagładą” w sytuacji uderzenia na okupowany Krym. W obliczu tej sytuacji nie mógł milczeć ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski, który zdecydowanie odniósł się do słów byłego prezydenta Rosji.
– Z Rosji wyszło dziś kolejne niezbyt trzeźwe oświadczenie. Z Rosji wyszło dziś kolejne niezbyt trzeźwe oświadczenie o rzekomym „dniu zagłady” Ukrainy. Oczywiście nikt nie zaakceptuje takiego zastraszania – powiedział prezydent Zełenski.
– Ale spójrzcie, jak cyniczne jest mówienie takich rzeczy właśnie dzisiaj – w kolejną rocznicę zniszczenia przez Rosję malezyjskiego boeinga na niebie nad ukraińskim Donbasem. To będzie zagłada dla Rosji. I nie w sensie przenośnym, ale dosłownie – dodał ukraiński przywódca.
Dmitrij Miedwiediew straszy Ukrainę
W niedzielę wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji Dmitrij Miedwiediew wypowiedział niepokojące słowa. Zagroził bowiem Ukrainie „zagładą”, jeżeli ta postanowi zaatakować Krym.
– Próbują nam grozić jacyś egzaltowani, krwawi pajace, którzy wyskakują z jakimiś oświadczeniami. Mam na myśli atak na Krym i tak dalej. Chciałbym w związku z tym powiedzieć, że oczywiście rozumieją oni konsekwencje takich wypowiedzi. A konsekwencje są jasne, że jeśli coś takiego się stanie, to będzie to dzień sądu dla nich wszystkich. Nadejdzie bardzo szybko i mocno – ostrzegał Miedwiediew.
Do słów Rosjanina nawiązał również doradca prezydenta Zełenskiego Mychajło Podolak.
– Portret współczesnej Rosji to Dmitrij Miedwiediew straszący kogoś zagładą. Zapomniany przez historię mały człowieczek, próbujący sprawiać wrażenie poważnego i strasznego, ale w rzeczywistości wywołujący jedynie politowanie – stwierdził Podolak.
źródło: Onet, DoRzeczy