Berlin zmienił źródła energetyczne i ściągnął na siebie krytykę Francji. Oberwało się również byłej kanclerz Angeli Merkel.
Wojna na Ukrainie przyczyniła się do ogromnych zmian w polityce zagranicznej państw Europy Zachodniej, zwłaszcza w sektorze energetycznym.
W ostatnim czasie nastąpiło zacieśnienie współpracy z Rosją w tej kwestii. Dobrym tego przykładem są Niemcy i gazociągi Nord Stream.
W obliczu wojny na Ukrainie Berlin poszukuje surowców, które mogłyby zastąpić dotychczas wykorzystywane źródła. Produkowanie energii z węgla nie pasuje jednak Francuzom, o czym napisał Gaetan de Capele w „Le Figaro”.
— Niemcy, podobnie, jak inne samozwańcze pupilki transformacji ekologicznej (Holandia, Austria) są w tym samym punkcie — powiązani z Kremlem, stoją w obliczu braku dostaw energii — czytamy.
Capele nie przepuścił byłej kanclerz Merkel, która w jego ocenie ponosi odpowiedzialność za to, jak wygląda dzisiejsza geopolityka.
— Brawo, pani Merkel! – napisał dziennikarz „Le Figaro”.
W kolejnej części artykułu redaktor przypomniał przykład swojego kraju, który w jego ocenie jest w stanie zachować suwerenność energetyczną.
— Francja ma atuty, których inni nie mają: potężną flotę jądrową – wprawdzie częściowo i czasowo niedziałającą, ale ważniejszą niż kiedykolwiek, oraz duże firmy (EDF, TotalEnergies, Engie) produkujące energię – czytamy dalej.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Ławrow znowu fika: „Europejczycy ujawnili swoje prawdziwe oblicze”
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Ksiądz pokazał swoje świadectwo ze szkoły. Przekazał coś ważnego rodzicom
źródło: Onet