Emmanuel Macron został potępiony przez MSZ Bułgarii za swoją ostatnią wypowiedź. Prezydent Francji podkreślił w niej, że woli legalnych migrantów z Afryki niż „bułgarskich i ukraińskich przemytników”. Podejrzewa się jednak, że słowa polityka mogły być wyrwane z kontekstu.
Wywiad z Macronem został opublikowany w piśmie „Valeurs Actuells” i właśnie wtedy odniósł się on do tematu nielegalnej migracji. Prezydent dodał, że woli mieć we Francji legalnych migrantów z Gwinei lub Wybrzeża Kości Słoniowej, niż pochodzących z Ukrainy czy Bułgarii. Wypowiedź przywódcy Francji szybko została skrytykowana i oceniona jako nie do przyjęcia. Wicepremier i minister spraw zagranicznych Bułgarii Ekaterina Zachariewa negatywnie oceniła jego słowa.
— Cały wywiad, o ile zrozumiałam, jest związany z nielegalną migracją i rosnącym we Francji niezadowoleniem ze zbyt dużej liczby migrantów, a nie jest wymierzony przeciw przedstawicielom Europy Wschodniej. Zresztą nasi ludzie nie są migrantami. W UE istnieje wolny przepływ ludzi, towarów, kapitałów i usług. Między zaprzyjaźnionymi państwami nie należy podczas wewnętrznych napięć politycznych wykorzystywać innych państw. My tego nie robimy — powiedziała polityk.
Zachariewa wytłumaczyła, że francuskie władze do tej pory nie zgłaszały żadnych problemów z bułgarskimi obywatelami.
— Współpraca policyjna jest na dobrym poziomie; w ubiegłym roku po podpisaniu dwustronnego porozumienia wstrzymano policyjny nadzór w czterech francuskich miastach, w których żyje większa bułgarska mniejszość, ponieważ uznano, że nie stwarza ona żadnych problemów — kontynuowała.
Jak uświadomiła, żyjący we Francji Bułgarzy są oburzeni zaistniałą sytuacją. Podkreśliła, że to nieporozumienie zostanie rozwiązane drogą dyplomatyczną.
— Jeżeli strona francuska ma informacje na ten temat, to należy przekazać je drogą oficjalną — wyjaśniła Zachariewa.
Macron został również skrytykowany przez ministra obrony Bułgarii Krasimira Karakaczonowa, który uznał wypowiedź Macrona za „przejaw politycznej arogancji”.