Premier Węgier Viktor Orban podkreślił, że jego kraj koncentruje się na walce z dwoma źródłami zagrożenia: koronawirusem oraz migracją. Dodał, że należy mieć na uwadze poważne skutki gospodarcze rozprzestrzeniania się Covid-19.
Viktor Orban nie szczędził również mocnych słów wobec Rosji.
— Bez wątpienia walczymy na dwóch frontach: z jednej strony front migracyjny, a z drugiej epidemia koronawirusa. Ponieważ tę (wywoływana przez wirusa) chorobę przenosi się przez przemieszczanie się ludzi i to czyni z niej światową epidemię, a migracja polega na przemieszczaniu się, to między tymi dwiema sprawami jest logiczne powiązanie — mówił Viktor Orban w Radiu Kossuth.
Premier węgierskiego rządu zapewnił, państwo ma wszystko pod kontrolą i zmobilizuje tylu pracowników służby zdrowia, ilu będzie konieczne do zatrzymania epidemii.
— Mimo to zleciłem wyprodukowanie i zdobycie dodatkowych środków, przygotowując się na liczbę zakażeń większą niż oczekiwana. Myślę, że powinniśmy dysponować zapasowymi środkami na wypadek, jeśli liczba zakażeń wzrośnie skokowo. Jesteśmy na to przygotowani — oznajmił Orban.
Polityk przekonywał, że skutki gospodarcze epidemii koronawirusa mogą być „niezmiernie poważne”, a ponownie przywrócenie równowagi w różnych branżach gospodarki będzie wiązało się z dużym wysiłkiem.
— Trzeba przegrupować znaczne środki finansowe. Myślę, że musimy gruntownie przemyśleć budżet na ten i następny rok — dodał Orban.
W swoim wystąpieniu odniósł się również do kryzysu imigracyjnego, wyjaśniając, że Węgry obroniły się przed nim i dzięki temu są mniej narażone na choroby. Polityk zapytany o sytuację migracyjną na granicy grecko-tureckiej nie przebierał w słowach.
— Niech mi nie mówią z brzegu Oceanu Atlantyckiego, jak robić politykę wobec Rosji czy Turcji i jak się zajmować migracją, bo w życiu tego nie widzieli i nie sąsiadowali ze Związkiem Radzieckim, nie zajmowały ich oddziały tureckie jak nas w średniowieczu. Rozumiem piękne słowa, które przywódcy zachodnioeuropejscy co jakiś czas trochę protekcjonalnie chcą nam dać jako dobrą radę. Nie tylko na to nie odpowiadam, ale też puszczam to mimo uszu, bo żyją w innym świecie, w innej rzeczywistości. Ja też im nie daję rad, jak ludziom urządzać nadzwyczaj dostatnie życie, gdy już nie wiedzą, co zrobić ze swoim dobrobytem — podsumował Orban.
źródło: niezalezna.pl