Sytuacja we Francji staje się coraz bardziej napięta. Emmanuel Macron musiał uciekać z teatru Bouffes du Nord w 10. dzielnicy Paryża z powodu zamieszek i narastających protestów. Prezydent Francji pod koniec spektaklu opuścił widownię, ponieważ groziło mu niebezpieczeństwo.
Na zewnątrz bowiem zgromadziły się dziesiątki manifestantów, którzy krzyczeli i sprzeciwiali się reformie emerytalnej. Skandowali przy tym m.in.: „Wszyscy razem. Strajk generalny”. Chcieli również, by urzędujący prezydent podał się do dymisji.
Ewakuacja Macrona miała miejsce około godz. 22.00. Właśnie wtedy doszło do krótkiej interwencji ze strony ochrony.
Prezydent wraz z żoną musieli się skryć, ponieważ tłum manifestujących próbował dostać się do środka.
— Czterdziestu funkcjonariuszy CRS zaczęło biec w kierunku ludzi, używając gazu. Ludzie się wystraszyli. To nie jest sposób, w jaki traktuje się ludzi, którzy przybyli, by demonstrować pokojowo! — mówił jeden ze świadków.
Ostatecznie para prezydencka opuściła teatr w eskorcie policji. Sam Macron zapewnił, że nadal będzie „chodził do teatru, jak ma to w zwyczaju, oraz dopilnuje, by działania polityczne nie zakłócały wolności słowa, wolności artystów i wolności twórczej”.
źródło: nczas.com