Bukmacherzy w Polsce są przekonani, że zapowiada się kolejna kadencja Donalda Trumpa. Jeszcze przed wyborami faworytem był Joe Biden, jednak po wstępnych wynikach z wtorku na środę można wnioskować, że będziemy mieli do czynienia z reelekcją.
Przed godz. 8 rano Joe Biden mógł liczyć na 223 głosy elektorskie, jednak wciąż nie znamy wyników ze stanów, w których większe szanse na zwycięstwo ma Donald Trump. Z upływającym czasem kurs na wygraną Trumpa maleje.
O godz. 7:56 za złotówkę postawioną na Trumpa dostawało się 38 groszy, a na Bidena aż 2 złote. Wszystko wskazuje na to, że Biden zbierze więcej poparcia od obywateli, jednak nie wszystko jest jeszcze przesądzone, ponieważ w USA o wygranej decydują głosy elektorskie.
Na chwilę obecną wydaje się, że tych drugich będzie miał więcej urzędujący prezydent USA.
Z mediów dowiadujemy się, że sondaże znów nie doceniły poparcia dla Donalda Trumpa, szczególnie wśród Latynosów.
— Tak jak cztery lata temu, już teraz widzimy duży błąd sondażowy. Nie ma żadnego pogromu Trumpa, a wyścig jest dużo bardziej wyrównany. Widać duży pesymizm wśród Demokratów, ale jeśli ogląda się prawicowy Fox News, to tam też jest nerwowo — donosi PAP.
Jest bardzo prawdopodobne, że tak, jak w 2016 r. o zwycięstwie bądź klęsce zadecydują trzy stany „Pasa Rdzy”: Wisconsin, Michigan i Pensylwania. To właśnie w nich prowadzi aktualnie Trump.
— Ciężko ocenić, dlaczego tak jest. Rozmawiając z ludźmi z Teksasu, odnoszę wrażenie, że kluczową rolę odgrywa gospodarka i zaufanie do Trumpa pod tym właśnie względem. Ale też błędem jest myślenie, że Latynosi automatycznie będą głosować przeciwko Trumpowi dlatego, że jest za budową muru i ograniczeniem imigracji. Mówimy o ludziach, którzy już tu są, są legalnie i nie muszą automatycznie popierać większej imigracji — dodał ekspert PAP.
źródło: money.pl, nczas.com