Joe Biden w trakcie swojej zaledwie 10-dniowej prezydentury podpisał aż 28 rozporządzeń wykonawczych. Jest w tym przypadku zdecydowanym rekordzistą, ponieważ jego poprzednicy podpisali ich dużo mniej: Donald Trump w tym samym okresie siedem, Barack Obama dziewięć, a George W. Bush dwa.
Joe Biden skoncentrował się na odwróceniu decyzji Donalda Trumpa i wprowadzeniu swoich zasad, które tym razem będą pasowały Demokratom. Wygląda na to, że nowy prezydent USA ma wyjątkowo lekką rękę do pióra i z rozmachem aprobuje kolejne pomysły.
Polityk wielkie zmiany rozpoczął od procesu powrotu USA do paryskiego porozumienia klimatycznego czy Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Zatrzymał również prace nad rurociągiem Keystone XL oraz zniósł zakaz otrzymywania funduszy federalnych przez organizacje międzynarodowe, które promują aborcje.
Biden wiele czasu poświęcił m.in. epidemii koronawirusa, a także kryzysowi gospodarczemu. W nie mniejszym stopniu zainteresowany jest walką ze zmianami klimatycznymi. Wydaje się, że Joe Biden w ekspresowym tempie chce spełnić wszystkie obietnice wyborcze.
Do sprawy odniósł się portal The Hill, który ocenił, że jest mało prawdopodobne, by Biden był w stanie utrzymać obecne tempo.
Portal dodał, że „fala podpisów odzwierciedla nową rzeczywistość, w której prezydenci coraz częściej zwracają się ku jednostronnym działaniom w obliczu impasu w Kongresie”.
Działaniom nowego prezydenta zdecydowanie sprzeciwili się konserwatyści, którzy są zdania, że prezydent w swoich decyzjach zupełnie ignoruje głos Republikanów. Tym samym zapomniał o danej obietnicy, by spełniać postulat narodowej jedności i współpracy. Wiele wskazuje na to, że Joe Biden zamierza kierować się jedynie własnym interesem politycznym.
Postępowanie prezydenta USA spotkało się z krytyką redakcji liberalnego „New York Times”, który zaapelował do prezydenta, by zachował rozsądek.
źródło: tysol.pl