Rosyjscy dezerterzy uciekają do Gruzji. Niedawny dekret rosyjskiego „cara” Władimira Putina o powszechnej mobilizacji doprowadził do exodusu z Rosji tysięcy mężczyzn. W kilka minut po tym oświadczeniu, linie lotnicze doświadczyły oblężenia serwerów ze sprzedażą biletów.
Kierunki jakie wybierali mężczyźni jako docelowe miejsce swojej ucieczki to Mongolia, Turcja, Finlandia, Kazachstan, Armenia, Azerbejdżan i Gruzja. Ostatni z listy krajów został zaatakowany przez Rosję w roku 2008. Kilkanaście lat później stał się tym, gdzie tysiące mężczyzn stara się uratować swoje życie, zanim je stracą na polu walki.
Pięknym graficznym zobrazowaniem fenomenu ucieczki mężczyzn, często wraz z rodzinami, jest grafika z flightradar24.
Rosjan paraliżuje wizja śmierci, w nierównej walce, z względnie dobrze wyposażoną armią ukraińską. Rosyjscy żołnierze nie mają takiego szczęścia. Ukraina wciąż otrzymuje dostawy broni. Rosja nie doceniając potencjału przeciwnika znalazła się w nieciekawym położeniu.
Jak dowiedzieliśmy się ostatnio z mediów społecznościowych – publikowanych przez nowo powołanych żołnierzy, otrzymują oni zardzewiałe karabiny Kałasznikov. Były to jednostki czołgistów. Na pytania żołnierzy reagowano słowami: „po co wam broń, macie czołg”.
Na granicy gruzińskiej sznur samochodów ciągnie się przez kilkanaście kilometrów. Czas oczekiwania to ponad 24h, mówi się nawet o 30 godzinach. Granicę można przekroczyć jedynie z pomocą pojazdu. Niektórzy z Rosjan zamiast oczekiwać w kolejce, wybierają hulajnogę. Gruzini uznają taki sposób za dopuszczalny, jak informują posty na Twitterze.
Obraz jaki widać w okolicy granicy rosyjsko-gruzińskiej obrazuje tweet:
Exodus wygląda najprawdopodobniej tak:
Rosjanie podążają pieszo, z pomocą aut i hulajnóg.
Poniższe nagranie pokazuje jaki tłok i ścisk panuje na granicy państwa.
źródło: Twitter