W internecie pojawiło się nagranie przedstawiające historię młodej lekarki, która zmarła po dwóch miesiącach od zakażenia się SARS-CoV-2. 28-letnia Adeline Fagan z Teksasu pełniła swoje obowiązki jedynie od roku.
Niestety w lipcu zakaziła się koronawirusem i szybko zmarła, ponieważ jej stan był bardzo poważny. Rodzina Adeline oskarża szpital, o to, że nie zaopatrzył medyków w odpowiednią ilością środków ochronnych.
Lekarka używała maski N95, których, aby były skuteczne należy używać maksymalnie 5 razy. Podobno Fagan nosiła tę samą maseczkę od wielu miesięcy.
— Adeline miała własną maskę N95 podpisaną swoim imieniem. Nosiła ją przez tygodnie, jeśli nie miesiące — powiedziała siostra zmarłej.
Zobacz również: „Superniania” rozpoczyna karierę polityczną? „Pochwalę się, a co”
Dyrekcja placówki powołała się jednak na protokół, w którym przedstawiła dowód, że wszystkim pracownikom oferowane są co jakiś czas nowe maski N95. Przełożona młodej lekarki, dr Emily Sedgwick, zapewniła, że nie było nakazu noszenia tej samej maseczki przez tak długi czas. Zakażenie u 28-latki bardzo szybko doprowadziło do powikłań i niewydolności płuc.
Przed śmiercią doznała rozległego krwotoku i lekarze nie byli w stanie jej już pomóc.
źródło: nczas.com